Wszystko jasne ws. odebrania Polce złota igrzysk. Jest decyzja komisji odwoławczej
Jak poinformowało biuro prasowe Polskiego Komitetu Paralimpijskiego, komisja odwoławcza podtrzymała dyskwalifikację Róży Kozakowskiej. Nasza rodaczka zajęła pierwsze miejsce w konkursie rzutu maczugą na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu, ale została skreślona z listy wyników z powodu nieprawidłowości technicznych - poduszka znajdująca się pod głową zawodniczki miała nieprawidłowy rozmiar.

To koniec sprawy odebrania złotego medalu igrzysk paralimpijskich w Paryżu Róży Kozakowskiej. Komisja odwoławcza podtrzymała jej dyskwalifikację, o czym poinformowało w nadesłanym komunikacie biuro prasowe Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.
Przypomnijmy, że 35-latka zajęła pierwsze miejsce w konkursie rzutu maczugą, ale została zdyskwalifikowana z powodu nieprawidłowości technicznych. Sędziowie przychylili się do zgłoszenia, jakie złożyli im Brazylijczycy. Media z Ameryki Południowej pisały o tym, że Kozakowska miała mieć krzesło naruszające przepisy. Z kolei attache prasowy reprezentacji Michał Pol twierdził, że przyczyną była poduszka pod głowę mająca nieprawidłowy rozmiar. Jak wyjaśnił PKPar, sprawa dotyczyła właśnie poduszki.
Strona polska odwołała się, ale apelacja została odrzucona.
"Posiedzenie komisji odwoławczej odbyło się dziś przed południem, niestety jej decyzja była dla nas niekorzystna. Przyjmujemy to orzeczenie do wiadomości, takie są prawa sportu i jego rygorystyczne procedury, musimy się z nimi liczyć. Po igrzyskach, gdy opadną zrozumiałe emocje, wszczęte zostanie transparentne, wnikliwe postępowanie, które będzie miało na celu wyjaśnienie sytuacji" - napisało w oświadczeniu wspomniane biuro prasowe.
Pechowe igrzyska Róży Kozakowskiej. Dyskwalifikacja i kontuzja
Polka zaczęła piątkowe zawody we wspaniałym stylu, już w pierwszej próbie osiągając aż 31,30 m, co oznaczało nowy rekord świata. Nie będzie on jednak zaliczony, a tytuł sprzed trzech lat z Tokio nie zostanie obroniony.
Nasza rodaczka wystartowała w kategorii F32, obejmującej sportowców, którzy borykają się z umiarkowanym lub znacznym napięciem mięśniowym, przez co mają ograniczony zakres kontroli ruchu wszystkich kończyn.
Po rekordowym rzucie poczuła ogromny ból - jak się okazało, bark wypadł jej ze stawu. - Ból był potworny. Wiem o bólu wszystko, ale ten nawet mnie zaskoczył (...) Gdybym wiedziała, że pobiłam rekord świata, to już bym się na to nie targnęła. I ręka znów wyleciała z barku. Gdyby nie skóra, pewnie poleciałaby razem z maczugą - mówiła, cytowana przez Pola.
W tej chwili najważniejszy jest dla nas stan zdrowia Róży, która w trakcie wykonywania rzutów doznała kontuzji barku. Na tyle poważnej, że nie była w stanie kontynuować udziału w zawodach. Życzymy Jej szybkiego powrotu do pełnej dyspozycji. Trzymamy kciuki za wszystkich naszych Paralimpijczyków, życzymy im sukcesów
Zobacz również:
- Mistrzyni odebrano medal igrzysk. Skandal i dożywotnia dyskwalifikacja
- Jacek Gaworski nie żyje. Był mistrzem Polski i medalistą igrzysk paralimpijskich
- Wygrała walkę z nowotworem, a teraz takie wieści. Mistrzyni z radością ogłasza
- Znany sportowiec zabił w walentynki. Po latach odsiadki znalazł nową miłość


