Zamieszanie wokół kontuzji gwiazdy. Wypalił wprost, mają swoje podejrzenia
Występ Przemysława Pawlickiego w najbliższym meczu w Rybniku stanął pod dużym znakiem zapytania. Polak w wyniku sobotnich upadków uszkodził więzadła w łokciu. Każdy ruch ręki stwarza więc potworny ból. Możliwa absencja Pawlickiego to wielka szansa dla beniaminka z Rybnika na kolejne punkty do tabeli. - To może być równie dobrze zasłona dymna - tonuje nastroje Piotr Żyto, szkoleniowiec INNPRO ROW-u, na antenie Canal+.

Jak grom z jasnego nieba wyciekła informacja o kontuzji Przemysława Pawlickiego. - Nie ma żadnych złamań, ale ma poważnie uszkodzone więzadła w łokciu - przekazał jego szwedzki klub, Piraterna Motala. Pawlicki doznał urazu w wyniku dwóch upadków w sobotnim SEC Challenge w Stralsund. Dla Stelmet Falubazu to kolejny problem.
Kontuzja Pawlickiego, w Rybniku mają swoje podejrzenia
Istnieją poważne obawy, że 33-latek nie zdąży na piątkowe spotkanie w Rybniku. Zielonogórzanie bez swojego filara mogą nawet przegrać. Na własnym torze w samej końcówce meczu ich przewaga zmalała do zaledwie sześciu punktów. W najgorszym dla nich wypadku INNPRO ROW jest w stanie zdobyć nawet punkt bonusowy.
W Rybniku panuje jednak względny spokój. - To może być równie dobrze zasłona dymna - zauważa Piotr Żyto. - Drabik też nie pojechał wczoraj w Szwecji. Chciał się dobrze przygotować do naszego meczu. Nastawiamy się na to, że przyjeżdża Falubaz w najsilniejszym składzie. Myślę, że Przemek dojdzie do siebie i wystartuje - podkreśla trener 12-krotnych mistrzów Polski.
Trener ROW-u Rybnik powiedział to wprost
Nawet jeśli Pawlicki wystąpi w piątkowym starciu, to nie wiadomo w jakiej będzie dyspozycji. Dla ROW-u tak czy inaczej jest to ważne spotkanie. Sztab chce w rundzie rewanżowej wyłonić jeden wariant składu, który później stoczy walkę o utrzymanie w fazie play-down. Po Falubazie przyjeżdża Włókniarz, więc przed Rybnikiem okazja na co najmniej 4 punkty do tabeli, co wpłynie z pewnością na nastroje.
Choć w zespole beniaminka nadal trwa walka o skład, to nie jest jednak tak źle, jak wcześniej mogło się wydawać. - Wbrew pozorom mamy w miarę dobrą atmosferę - twierdzi Żyto. - Udało mi się dotrzeć do Maksyma Drabika. Poradziłem sobie już z Nickim Pedersenem. Każdy z nich daje od siebie jeszcze więcej. Z tego później wynika poprawa jazdy Pedersena. Podobnie jest zresztą z Drabikiem, który ma teraz radość z jazdy. Jest w częstym kontakcie z Ryszardem Kowalskim i doszedł do ładu z silnikami - tłumaczy.
Wzrost formy Pedersena i Drabika cieszy, ale numerem jeden w drużynie jest Rohan Tungate. Australijczyk wykorzystuje swoją szansę pełnoprawnego debiutu w PGE Ekstralidze. Wszystko wskazuje na to, że zagości tu na stałe. - Rohan kupił przed sezonem dużo silników. Teraz dokupił kolejny i ma jednostki na każdy tor. Jest naprawdę bardzo dobrze przygotowany.