Partner merytoryczny: Eleven Sports

Cały świat ujrzał, jak Ukrainka potraktowała w Paryżu skandalistkę z Rosji. Historyczna chwila

Ukraińska tenisistka Julia Starodubcewa pięć dni temu straciła marzenia, że w tegorocznym French Open zdoła w ogóle zagrać. W finale kwalifikacji przegrała gładko 0:6, 4:6 z notowaną o ponad 100 miejsc niżej w rankingu Sarą Bejlek, odpadła. A później dopisało jej szczęście, po wycofaniu się Sorany Cirstei wskoczyła nagle do gry. I wykorzystała szansę. W środę po raz pierwszy w karierze awansowała do trzeciej rundy Wielkiego Szlema. I tę satysfakcję było widać szczególnie po zakończeniu spotkania z Anastazją Potapową.

Anastazja Potapowa sensacyjnie przegrała z Julią Starodubcewą. Mogło to boleć nawet bardziej, niż 0:6, 0:6 rok temu z Igą Świątek
Anastazja Potapowa sensacyjnie przegrała z Julią Starodubcewą. Mogło to boleć nawet bardziej, niż 0:6, 0:6 rok temu z Igą Świątek/Daniel Kopatsch/Getty Images & screen za Eurosport/Getty Images

Pojedynki z tenisistkami z Rosji są dla niemal wszystkich Ukrainek w tourze czymś szczególnym. Gdyby mogły, nie grałyby z nimi, w 2022 roku domagały się wykluczenia rywalek z rozgrywek. A to nastawienie nakręcało jeszcze zachowanie Anastazji Potapowej, które w Dubaju czy Indian Wells paradowała w klubowej koszulce Spartaka Moskwa, klubu wspieranego przez Władimira Putina. Nie ukrywała, że jest fanką tej drużyny, chodzi na jej mecze, ale ATP czy WTA zakazały przecież obnoszenia się z takimi strojami. To wtedy przylgnęła do niej łatka "prowokatorki" czy "skandalistki".

A do sprawy włączyła się nawet Iga Świątek, stająca od 2022 roku po stronie Ukrainy. Potapowa ostatecznie została ukarana i ograniczyła swoje prowokacyjne zachowania.

Roland Garros. Rosyjsko-ukraińskie potyczki w środowym planie gier. Na pierwszy rzut mecz Julii Starodubcewej z Anastazją Potapową

W drugiej rundzie Rolanda Garrosa znalazły się cztery Ukrainki i sześć Rosjanek, ale w środowych zmaganiach los skojarzył aż dwie ukraińsko-rosyjskie pary: najpierw w meczu Julii Starodubcewej z Anastazją Potapową, później zaś Dajany Jastremskiej z Dianą Sznajder. W obu faworytkami były "tenisistki neutralne", bo przecież nie mogą grać pod swoją flagą.

Szczególnie jednak dominacja powinna być widoczna w starciu Potapowej ze Starodubcewą, która dopiero niespełna dwa lata temu zaczęła być notowana w rankingu WTA. Owszem, wcześniej grała w tenisa, ale miała kilkuletnią przerwę w profesjonalnej karierze na studia w USA. Szybko zaczęła się piąć w rankingu, w 2024 roku została pierwszą zawodniczką w erze open, która zdołała przejść wszystkie cztery wielkoszlemowe kwalifikacje w jednym sezonie. A w Wimbledonie zaliczyła nawet awans do drugiej rundy.

Niemniej początek tego rok Ukrainka miała już dużo słabszy, przegrywała niemal wszystko, jak leci. Pewnym przełomem był turniej WTA 1000 w Madrycie, wygrała kwalifikacje, dotarła do czwartej rundy - tam uległa już Mirze Andriejewej. A później znów przyszedł mały dołek: porażka w kwalifikacjach w Rzymie z naszą Mają Chwalińską, przegrana w WTA 125 w Paryżu z Amandą Anisimovą. I nie udało się też przejść kwalifikacji w Paryżu - w decydującym spotkaniu Ukrainka przegrała 0:6, 4:6 z notowaną pod koniec drugiej setki rankingu niewysoką Czeszką Sarą Bejlek.

Anastazja Potapowa/Fabrizio Corradetti / LiveMedia / DPPI via AFP/AFP

Dość szybko okazało się jednak, że Starodubcewa zagrała z zawodniczką będącą na fali, bo Bejlek sensacyjnie ograła w pierwszej rundzie Martę Kostiuk. Ukrainka też jednak dostała się do głównej drabinki, miała szczęście. Wycofanie Sorany Cirstei sprawiło, że trafiła tam jako "szczęśliwa przegrana". I zrobiła już swoje - ograła w pierwszej rundzie Niemkę Tamarę Korpatsch.

Tyle że w teorii dziś to szczęście powinno się skończyć, Anastazja Potapowa była zdecydowaną faworytką ich potyczki. A przegrała.

Piłka setowa dla Potapowej i niepotrzebny slajs przy dużym wietrze. Wszystkie plany Rosjanki wkrótce się zawaliły

Sam mecz był bardzo dziwny, liczba błędów Potapowej porażała. Zwłaszcza w drugiej partii, bo w pierwszej obie jednak grały jeszcze na podobnym poziomie. Mocno przeszkadzał wiatr, ale przełamanie Rosjanki w 11. gemie dało jej prowadzenie 6:5. Serwowała, miała piłkę setową przy stanie 40-30. I inicjatywę w akcji, gdy slajsem zagrała prosto w taśmę. Starodubcewa za moment zdołała wyrównać, a w tie-breaku była już lepsza (7-4).

Julia Starodubcewa, Roland Garros 2025/Matthieu Mirville/DPPI via AFP/AFP

Druga partia była zaś kuriozalna po stronie Rosjanki. Obie rozegrały 56 akcji, Potapowa popełniła w nich 25 niewymuszonych błędów. Przy pierwszym podaniu Rosjanka miała 17 procent skuteczności, wygrała 2 z 12 akcji. Pamiętacie państwo jej zeszłoroczny mecz o ćwierćfinał z Igą ŚwiątekWtedy przegrała 0:6, 0:6 w 40 minut.

Tyle że dzisiaj Starodubcewa nie tworzyła takiej presji, też popełniała błędy. A jednak szybko odskoczyła na 3:0, seta wygrała 6:2, po autowym smeczu rywalki.

Można się było zastanawiać, jak obie "podziękują" sobie za to spotkanie. Potapowa nawet nie spojrzała się w kierunku Starodubcewej, podeszła do sędzi, podała jej rękę i wróciła do swojej ławki, by spakować sprzęt. A Ukrainka... nie zainteresowała się Rosjanką, podziękowała pani arbiter, spakowała rakiety, przeszła obok odwróconej rywalki, uśmiechnięta od ucha do ucha. Kibice zaś pożegnali ją oklaskami.

W trzeciej rundzie Julia zmierzy się z Jasmine Paolini. To dla niej historyczny turniej nie tylko z uwagi na awans do trzeciej rundy. Jest właściwie pewne, że zaliczy rekordowy skok w rankingu WTA, w tym "na żywo" już jest 64. A do tej pory była co najwyżej 79.

Iga Świątek pokonuję Anastazję Potapową 6:0, 6:0. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
Anastazja Potapowa/DIMITAR DILKOFF / AFP
Julia Starodubcewa/Ng Han Guan/Associated Press/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem