Fatalna wiadomość po złotym medalu Julii Szeremety. Szef WB cofnie decyzję? "Cały czas walczę"
- Z szefem World Boxing rozmawiałem już w lutym podczas spotkania w Polsce. I generalnie miałem zapewnienia, że będzie to klasyczny Puchar Świata. Teraz wyniknęło trochę zamieszania, ale jak mówię - na spokojnie. To nie jest wina naszej federacji, tylko bardziej problem światowej federacji - twierdzi w rozmowie z Interią Grzegorz Nowaczek, prezes Polskiego Związku Bokserskiego. Na koniec turnieju bokserskiego w Warszawie gruchnęła informacja, że zawody nie wliczą się do rankingu olimpijskiego.

Artur Gac, Interia: Turniej im. Feliksa Stamma odbył się w randze Pucharu Świata, ale gdy Polacy byli już po pierwszych medalach, Boris van der Vorst, czyli prezydent World Boxing ogłosił, że punkty zdobyte w Warszawie nie będą wliczane do rankingu, kluczowego w budowaniu pozycji i rozstawieniu do igrzysk olimpijskich w Los Angeles. W zasadzie można by się było zastanowić, czy nazwa Puchar Świata w ogóle pasuje.
Grzegorz Nowaczek, prezes PZB: - Jeszcze nie wiadomo, czy nie będzie punktów, ponieważ cały czas trwają rozmowy z federacją World Boxing. Tak że w tej chwili jest to wszystko jeszcze dyskusyjne.
Tyle że szef najważniejszej organizacji, który przybył na Torwar na finał zawodów, zakomunikował wprost, że poszczególne federacje miały za mało czasu, by móc wysłać do Warszawy swoje najmocniejsze reprezentacje.
- No tak, ale zauważmy, że w Brazylii było osiemnaście państw, a u nas było ich już 21. Czyli tam była mniej liczna reprezentacja krajów, a były przyznawane punkty. Dlatego ja również cały czas walczę o to, by te punkty były uwzględnione.
Gdy przystępowaliście do organizacji tego turnieju, było zapewnienie ze strony World Boxing, że zostanie wliczony do punktacji? A może od początku wiedzieliście, że jest to nierealne, z uwagi na organizację niejako w ostatniej chwili?
- Od początku mówiono, że te zawody będą wliczone do punktacji i będzie to jeden z czterech Pucharów Świata w tym roku.
W takim razie, w którym momencie dowiedział się pan o tym, co zakomunikował van der Vorst?
- Można powiedzieć, że tuż przed turniejem. Jednak mówię, sprawa jeszcze nie jest przegrana, ciągle walczymy.
Jak się pan poczuł w tej sytuacji? Zrobiła się nieciekawa atmosfera?
- Odpowiem w ten sposób: to jest nowa federacja, która dopiero niedawno powstała i cały czas się rozwija. Jest dużo rzeczy, które trzeba jeszcze, to jest moje zdanie, poprawić i zmodyfikować. A jako że jest to dopiero początek pracy, to myślę, że wszystko zakończy się pomyślnie.
A jeśli starania zakończą się fiaskiem?
- Generalnie to był typowy Puchar Świata, bo nazwa od początku była obowiązująca. No więc nie ma wątpliwości, w jakiej randze odbyły się te zawody. Bo jeżeli odbywają się inne turnieje, jak na przykład teraz w Usti nad Łabą, to wtedy jest World Boxing Challenge. Natomiast nam rada dyrektorów przyznała status Pucharu Świata.
No więc jakie jest tło tej historii? Do prezydenta WB cały czas wpływały informacje ze strony poszczególnych federacji, stąd finalnie ten komunikat i, według pana stanowiska, zwrot akcji?
- Ja z szefem World Boxing rozmawiałem już w lutym podczas spotkania, na które przybył do Polski. I generalnie miałem zapewnienia, że będzie to klasyczny Puchar Świata. Teraz wyniknęło trochę zamieszania, ale jak mówię - na spokojnie. To nie jest wina naszej federacji, tylko bardziej problem światowej federacji. Gdyby wszystko szło zgodnie z ustaleniami, to nie byłoby tego tematu.
Wobec tego jest to szalenie zastanawiające, bo od początku było jasne, z jak niewielkim wyprzedzeniem przystemplowane zostały te zawody.
- Zgadza się, ale panie redaktorze, nie szukajmy drugiego dna. Mamy ogromny sukces, przez cały turniej odbyły się bardzo dobre pojedynki. Pod względem organizacyjnym i sportowym cały turniej był bardzo udany, więc warto przekazywać kibicom dobre wiadomości i zachęcać ich do przychodzenia na halę, a nie szukać dziury w całym.
- Od początku mówiono, że te zawody będą wliczone do punktacji i będzie to jeden z czterech Pucharów Świata w tym roku. W którym momencie poznałem stanowisko prezydenta World Boxing? Można powiedzieć, że tuż przed turniejem. Jednak mówię, sprawa jeszcze nie jest przegrana, ciągle walczymy
~ Grzegorz Nowaczek, prezes PZB
Rzecz w tym prezesie, że tego tematu nie wywołał "kibic Wojtek" z piątego rzędu widowni w hali Torwar, tylko wprost zakomunikował to szef World Boxing. To człowiek stojący na czele boksu olimpijskiego ogłosił taką wiadomość.
- No tak. Pan widział, ilu było kibiców w arenie, co mnie bardzo boli. Oczywiście gala finałowa już była super, natomiast cały turniej był bardzo słabo rozpromowany. Już wcześniej, jako jeden z lepszych dziennikarzy w Polsce, zapytał mnie pan, dlaczego nie ma kibiców. Ale to też jest pańska i pana kolegów rola, żeby promować naszą dyscyplinę. My, ze strony sportowej i organizacyjnej, proszę zobaczyć, że robimy naprawdę wszystko. I uważam, że nie ma się do czego doczepić. Uważam, że wynik sportowy jest bardzo dobry, a także organizacyjnie, uważam, wszystko zostało zrobione. Dostaliśmy podziękowania od wielu federacji, m.in. tureckiej, litewskiej czy z Uzbekistanu. Ci ostatni stwierdzili, że jeszcze nie byli na tak dobrze zorganizowanym turnieju. Natomiast, powiem szczerze, nasza polska mentalność jest cały czas taka sama, z którą ja się nie zgadzam. Czyli zamiast się cieszyć i pisać o sukcesach, a teraz o rzeczach, które są na plus, to my zawsze, jako Polacy, szukamy drugiego dna, żeby się do czegoś przyczepić i znaleźć, że jednak coś było nie tak. Aby zrobić klikalność i sensację. To jest słabe i bardzo mi się nie podoba.
Kamyczek do ogródka, jako reprezentant środowiska dziennikarskiego, przyjmuję, bo zawsze można dyskutować, czy media nie powinny w większym stopniu informować kibiców o wydarzeniu przed jego rozpoczęciem. Natomiast, umówmy się, rezerwy w promocji po stronie związku z pewnością też były.
- Panie redaktorze, to jest Warszawa. Gdyby turniej był w Kielcach, to ja zapewniam, że od początku do końca cała hala byłaby zapełniona kibicami.
Ale przecież mieliście współpracę z miastem stołecznym. Nie można było wpaść na pomysł, by reklama dotycząca turnieju wyświetlana była w komunikacji miejskiej? To świetny sposób na dotarcie do masowego warszawiaka.
- Okay, tylko wie pan, że teraz jest czas wyborczy. Przez to miasto społeczne i większość polityków jest skupiona na wyborach prezydenckich, a niestety nie na turnieju. I tak to wygląda. Jednak, jak mówię, spokojnie. Trzeba wyciągać wnioski na przyszłość. Uważam, że gala finałowa była super i z tego się cieszę. Już w tym tygodniu robimy następną, czwartą kolejkę Polskiej Ligi Boksu. Bardzo proszę dziennikarzy o pisanie o lidze, zachęcam do tego.
Jakimi słowami, wobec zaistniałej sytuacji, pożegnał się pan z prezydentem World Boxing?
- Pożegnaliśmy się w bardzo dobrym stylu. Mamy bardzo dobre relacje, a prezydent też podziękował za to, że bardzo dobrze zorganizowaliśmy ten turniej. Jest naprawdę zadowolony, a ja także, że tego kalibru zawody gościły w naszym kraju. Mam nadzieję na dalszą, owocną współpracę i myślę, że w przyszłym roku na pewno będziemy organizować dużą, światową imprezę bokserską. Z pewnością będę ku temu aplikował. Cały czas bardzo pomaga nam ministerstwo sportu, na czele z ministrem Sławomirem Nitrasem, który wsparł tę imprezę i udało się ją zorganizować na takim poziomie. Najważniejszym celem są oczywiście igrzyska w Los Angeles, a w tym roku wielką imprezą będą wrześniowe mistrzostwa świata w Liverpoolu. Tutaj szykujemy formę, a 18 medali w Warszawie pokazuje, że kroczymy właściwą ścieżką. Oczywiście dalej musimy pracować i się rozwijać. Teraz zrobimy odprawę z całym naszym sztabem szkoleniowym, zobaczymy gdzie są dobre punkty i błędy.
Rozmawiał Artur Gac
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: [email protected]