0:3 Linette z pogromczynią Świątek. Zwrot akcji, koncert Polki w Nottingham
Stając do pojedynku z Alexandrą Ealą w Nottingham Magda Linette miała już świadomość, że nie spadnie poniżej 32. miejsca w rankingu WTA, co da jej rozstawienie w najbliższym Wimbledonie. Po nieudanym turnieju w Holandii potrzebowała jednak przełamania, tymczasem w starciu z Alexandrą Ealą przegrała pierwszych 11 akcji, po kilku minutach gry było już 0:3. Poznanianka wróciła za moment w wielkim stylu. I pokonała sensacyjną pogromczynię Igi Świątek z Miami 6:4, 6:3.

Magda Linette nie była w Paryżu rozstawiona, zabrakło jej jednej pozycji. I pechowo w losowaniu trafiła od razu na Clarę Tauson, szybko pożegnała się z drugim w tym roku turniejem Wielkiego Szlema.
Wydawało się, że Polka będzie musiała mocno się starać, by historia nie powtórzyła się także w Wimbledonie. Bo znów balansowała na granicy rozstawienia, a ten tydzień jest ostatnią szansą na poprawę pozycji. Choć w przypadku Polki - bardziej utrzymanie miejsca. Najbliższa aktualizacja rankingu, 23 czerwca, będzie już tą wiążącą w kontekście losowania drabinki w Wimbledonie.
Linette nie zdecydowała się na grę w WTA 500 w Berlinie, tam musiałaby przebijać się przez kwalifikacje. A wybrały to zawodniczki będące tuż obok Polki w rankingu, m.in. Anna Kalinska czy Ashlyn Krueger. Odpadły, to wszystko sprawiło, że już na starcie swojego pierwszego meczu w Nottingham Magda wiedziała, że zachowa co najmniej 32. miejsce w rankingu.
I ze spokojem mogła podejść do rywalizacji z Alexandrą Ealą.
WTA 250 Nottingham Open. Magda Linette kontra Alexandra Eala. Polka walczyła o pierwsze zwycięstwo w sezonie na trawie
Nazwisko 20-letniej Filipinki od końca marca mówi pewnie polskim kibicom całkiem sporo. Pokonanie Igi Świątek w ćwierćfinale WTA 1000 to spory wyczyn, a Eala dokonała tego w Miami. Na razie jest zawodniczką tego jednego turnieju, nie idzie za ciosem. I może też być jej trudno o to na trawie.
Choć starcie z Polką zaczęła fenomenalnie, wygrała pierwszych 11 akcji, przełamała doświadczoną Polkę. Objęła prowadzenie 3:0, a minęło przecież ledwie kilka minut tego spotkania.
Poznanianka nie podłamała się, zareagowała tak jak powinna. Zaczęła korzystać z błędów Azjatki, coraz lepiej serwowała. A przede wszystkim: grała coraz odważniej, głębiej. Eala gubiła zaś wszystkie swoje atuty, gdy nie ma czasu na reakcję.
Magda wygrała pięć gemów z rzędu, odskoczyła na 5:3. Filipinka zdołała w końcu przełamać tę serię Polki, wygrała gema "ostatniej szansy", by pozostać w grze o triumf w secie. I miała nawet okazje, by przedłużyć tę partię. Magda wyszła ze stanu 15-40, cztery ostatnie punkty w tym secie znów był jej autorstwa. A na końcu posłała rywalce asa.
Drugi set wyglądał już jednak zupełnie inaczej - bez takiej dominacji którejś z zawodniczek. Więcej też było ciekawych wymian, dłuższych akcji. I początkowo obie też dość pewnie wygrywały swoje podania.
Przełom nastąpił w piątym gemie, tuż po krótkiej przerwie, gdy Filipinka serwowała przy stanie 40-30. - Stop, Alexandra - powiedziała sędziująca to spotkania Jekaterina Inoziemciewa. Pomocy potrzebowała bowiem osoba na widowni. A gdy wznowiły grę... trzy punkty wygrała Polka.
Magda przełamała więc rywalkę i już nie zwolniła tempa. Swojego gema wygrała za moment do zera, odskoczyła na 4:2, później na 5:2. Miała autostradę do drugiej rundy, nie zamierzała zwalniać. A że nawet Eala, ryzykując, nie była w stanie za wiele zdziałać, to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo Polski na trawie stało się faktem. Po piątym w spotkaniu meczbolu.
W środę Polka zmierzy się z Amerykanką Katie Volynets lub 17-letnią Brytyjką Mingge Xu, która dwa tygodnie temu w challengerze w Birmingham pokonała Alycię Parks i Katarzynę Kawę.