Stefano Lavarini znów musi się z tym mierzyć. Mówi wprost. "To zawsze był problem"
Polskie siatkarki inaugurują swój czwarty sezon pod wodzą Stefano Lavariniego. Włoski szkoleniowiec tym razem musi radzić sobie bez kilku zawodniczek, które w przeszłości odgrywały w drużynie ważną rolę. Wybrał już jednak 17 siatkarek, które mają stanowić podstawę jego drużyny w tym roku. Wielkich rotacji nie będzie. "Nie chodzi o to, by rotować trzema tysiącami nazwisk, ale o zaplanowanie przestrzeni dla siatkarek i ich rozwoju, stworzenie im szansy, by zobaczyć je w akcji" - podkreśla selekcjoner Polek w rozmowie z Interia Sport. Komentuje też problem, który od lat nęka siatkówkę.

Polskie siatkarki rozpoczynają sezon poolimpijski od turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina, w ramach którego od piątku do niedzieli zagrają towarzysko z Bułgarią, Szwecją i Francją. Na początku czerwca czeka je wylot na pierwszy turniej Ligi Narodów, który zakończą finałami w Łodzi w drugiej połowie lipca. Miesiąc później czekają je mistrzostwa świata. Stefano Lavarini na ten sezon najpierw powołał do kadry 33 zawodniczki, potem skreślił trzy przy zgłaszaniu listy do Ligi Narodów, teraz wybrał 17 nazwisk, z którymi rozpocznie sezon.
Damian Gołąb, Interia Sport: W siatkówce, zwłaszcza męskiej, wciąż dużo mówi się o napiętym kalendarzu. O tym, że najlepsi zawodnicy nie mają czasu na odpoczynek. Uważa pan, że w kobiecej siatkówce to również jest dużym problemem?
Stefano Lavarini, selekcjoner reprezentacji Polski siatkarek: To zawsze był problem. To temat, który pojawia się w każdym sezonie, a jednocześnie coś, czego nie możemy uniknąć. Oczywiście międzynarodowe rozgrywki rządzą się swoimi prawami, ale wciąż jest wiele rzeczy, które moglibyśmy zrobić w tym temacie. Podejmowane są starania, by dać nieco więcej przerwy siatkarkom po sezonie klubowym, przed Ligą Narodów. Kilka dni na odpoczynek więcej to na pewno dobra wiadomość. Ale koniec końców i tak pojawi się stres.
Zaczynamy później, ale za to rozszerzamy Ligę Narodów i w konsekwencji po niej nie ma wystarczającej ilości czasu, by zatrzymać się przed przygotowaniami do mistrzostw świata. Zostaje tylko miesiąc, więc to rozwiązanie nie zmienia zbyt wiele. Sezon reprezentacyjny jest zawsze ekstra długi, pełen meczów i bardzo trudno jest pozostać w dobrej kondycji przez cały czas. Zwłaszcza zawodniczkom, które są głównymi postaciami w swoim klubach.
Wybrał pan 17 zawodniczek na turniej w Koszalinie. Czy można je traktować jako główną grupę na ten sezon? Czy to z nich wybierze pan skład na pierwszy turniej Ligi Narodów?
- Mogę powiedzieć, że w tej grupie z pewnością są zawodniczki, które będą bardziej zaangażowane w grę w Lidze Narodów. Najpierw zajmujemy się tymi rozgrywkami, a dopiero potem przejdziemy do mistrzostw świata. Wiem, że mecze Ligi Narodów dadzą nam ogromny feedback, który może być pomocny w dalszych selekcjach.
Co z resztą zawodniczek? Będzie druga grupa siatkarek, które pozostaną w treningu?
- Jest kilka zawodniczek, które będą trenować w Szczyrku z częścią moich asystentów i w ten sposób pozostawać w dobrej kondycji. Chciałbym, by były gotowe do ewentualnych rotacji i mogły być nam pomocne w niektórych momentach Ligi Narodów - to jest główny cel ich pracy. Będzie to dotyczyć zwłaszcza pierwszej części VNL. Im dalej, tym bardziej będzie krystalizować się skład, który będzie przygotowywać się do mistrzostw świata.
Siatkówka. Stefano Lavarini zrezygnował z debiutantek i tłumaczy. "Jesteśmy otwarci"
Wśród tych 17 zawodniczek są głównie siatkarki, które mają już jakieś doświadczenie w reprezentacji. Żadna z debiutantek nie wywarła na tyle dobrego wrażenia, by dostać szansę?
- Wiele nowych zawodniczek trenowało z nami w pierwszych tygodniach przygotowań. Mieliśmy świetną okazję, by się im przyjrzeć. Oglądaliśmy je na treningach, widzieliśmy, jak radzą sobie w grupie reprezentantek Polski. To było dla mnie bardzo ważne. W poprzednich latach budowaliśmy drużynę, by zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich, w zeszłym sezonie, by się do nich odpowiednio przygotować. Nie było dotąd miejsca i czasu na to, by przyjrzeć się dużej grupie nowych zawodniczek. Teraz mogliśmy to zrobić. Może wśród tych 17 zawodniczek nie ma nikogo nowego, ale wiele z dziewcząt nie było dotąd głównymi postaciami w kadrze.
Nie chodzi o to, by rotować trzema tysiącami nazwisk, ale o zaplanowanie przestrzeni dla siatkarek i ich rozwoju, stworzenie im szansy, by zobaczyć je w akcji. Te cele były dla nas bardzo ważne. Nie liczy się tylko występ w rozgrywkach, ale także dbanie o odpowiedni balans. Zmienianie zbyt wielu rzeczy co mecz, co tydzień, z pewnością nie sprzyja zachowaniu balansu i nie ułatwia zawodniczkom pokazania się ze swojej najlepszej strony.
Z drugiej strony zupełnie czym innym jest oglądanie zawodniczek na żywo, w treningu, niż oglądanie ich na wideo czy w analizach statystyków. I to nawet jeśli część z nich wzięła udział tylko w sześciu czy dziesięciu treningach. Jesteśmy na nie otwarci, z pewnością będziemy jeszcze bardziej rozważać je w kontekście kadry w przyszłości.
Które z zawodniczek powołanych do kadry zrobiły w ostatnim roku największy postęp?
- Zawsze unikam indywidualnych ocen. Według mnie to nie jest sprawiedliwe. Zajmuję się całą grupą, tym, co robią w kadrze. Nie lubię ich osądzać, oceniać sezonu ligowego, porównywać. Z pewnością jeśli ktoś otrzyma więcej szans latem, to będzie wynikać z postępu, jaki zrobił w ostatnim czasie.
Rozmawiał Damian Gołąb