Rozdarte serce polskiego siatkarza. Wzruszające wyznanie po klęsce w Lidze Mistrzów
To mogła być szansa na piękne zakończenie sezonu, a skończyło się wielkim smutkiem i zawodem. Siatkarze JSW Jastrzębskiego Węgla po ostatnim gwizdku usiedli ze spuszczonymi głowami na boisku, jakby nie dowierzając, że wypuścili z rąk miejsce w finale Ligi Mistrzów. Emocji i bólu po spotkaniu nie krył Jakub Popiwczak, libero drużyny, który po sezonie pożegna się z klubem. "Zawiercie z piekła do nieba, my w drugą stronę. Boli niesamowicie" - przyznaje reprezentant Polski.

Jakub Popiwczak to legenda JSW Jastrzębskiego Węgla. Debiutował w drużynie jako nastolatek, od dekady gra w pierwszym zespole. Gdy znakomitego libero zabrakło w decydujących meczach PlusLigi z powodu kontuzji, jastrzębianie najpierw nie poradzili sobie w półfinałach z Bogdanką LUK Lublin, a potem gładko przegrali rywalizację o brązowy medal z PGE Projektem Warszawa.
Na finały Ligi Mistrzów Popiwczak zdążył się wykurować i półfinał z Aluron CMC Wartą Zawiercie rozpoczął znakomicie. Świetnie spisywał się zresztą cały zespół. Jastrzębianie byli na prostej drodze do finału, ale coś załamało się na początku trzeciej partii. O awansie do finału zdecydował tie-break. W nim drużyna Popiwczaka znów była blisko, ale przegrała 20:22.
Niesamowity rollercoaster. Ładunek emocjonalny ogromny. Zawiercie z piekła do nieba, my w drugą stronę. Boli niesamowicie, bo wszyscy troszkę inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Byliśmy naprawdę bardzo blisko, a ostatecznie zostajemy z niczym. To jest najgorsze. Wiadomo, że jutro jeszcze mecz o brąz, natomiast... będzie ciężko. Będzie ciężko dźwignąć się mentalnie, bo apetyty były duże
~ mówi po spotkaniu załamany libero.
Polski siatkarz załamany po klęsce w półfinale. "Chciałbym zamknąć się w czterech ścianach"
Popiwczak podkreśla, że jego zespół zdołał wrócić do gry po dwóch przegranych setach. Rzeczywiście w tie-breaku miał swoje szanse, a nawet piłkę meczową. Ostatecznie jednak szalę na swoją korzyść przechylili zawiercianie. To druga ważna porażka JSW z Wartą w tym sezonie, po przegranej w meczu o Superpuchar Polski. Jastrzębianie zrewanżowali się w finale TAURON Pucharu Polski.
"Ostatnio w Pucharze Polski po bardzo zaciętym meczu z drużyną z Zawiercia cieszyliśmy się my, teraz cieszą się oni. Tylko dwie piłki, ale w tym momencie aż, bo serce jest bardzo rozdarte" - przyznaje libero.
Z wypowiedzi reprezentanta Polski po ostatnim gwizdku przebijał się dojmujący smutek. Popiwczak wie, że to była jego ostatnia szansa na trofeum z Jastrzębskim Węglem. Po sezonie odchodzi z klubu, w którym spędził całą karierę - przenosi się zresztą do Zawiercia. Tymczasem po raz czwarty zameldował się z JSW w czołowej czwórce Ligi Mistrzów i znów kończy bez pucharu.
"Jest mi niesamowicie smutno. Ciężko mi to nawet określić słowami. Jako sportowiec pracujesz cały sezon, by w takich momentach wygrywać, świętować. A na koniec dzieli cię od tego tak niewiele. Poświęcasz temu tak wiele wyrzeczeń, potu, energii, czasami krwi... a na koniec zostajesz z niczym. Ja tak się teraz czuję. Jest mi bardzo smutno" - opisuje Popiwczak.
Jastrzębski Węgiel zagra o trzecie miejsce. Trudno będzie o mobilizację
Mimo wszystko może jeszcze skończyć przygodę z JSW z medalem na szyi. W niedzielę jastrzębianie staną przed szansą zdobycia kolejnego medalu Ligi Mistrzów. W meczu o trzecie miejsce zmierzą się z Halkbankiem Ankara, który w półfinale uległ w trzech setach Perugii.
Popiwczak przyznaje jednak, że po porażce z Wartą trudno mu myśleć o medalowej szansie.
W tym momencie nawet nie chce mi się myśleć o tym, że jutro musimy wyjść i grać o coś. Chciałbym pojechać do domu i zamknąć się w czterech ścianach, nie myśleć o siatkówce. Mam nadzieję, że kilka godzin minie i będę inaczej o tym myślał. W tej chwili siatkówka nie jest moim przyjacielem
~ mówi polski siatkarz.
Z Łodzi Damian Gołąb