Dwa ciosy od Włochów, a potem taka odpowiedź. Winiarski próbował wszystkiego, zwarcie w finale
Nie będzie historycznego triumfu Aluron CMC Warty Zawiercie w Lidze Mistrzów. Siatkarze pod wodzą Michała Winiarskiego w finale mogli liczyć na wsparcie niemal całej Atlas Areny, którym zapewnili niesamowite emocje, ale w Łodzi minimalnie lepsza okazała się Perugia. Zespół pełen gwiazd z dwoma Polakami w składzie - obaj byli w rezerwie - w końcu spełnił marzenia, wygrał 3:2 i po raz pierwszy sięgnął po trofeum. Polska kończy z dwoma medalami, bo wcześniej brąz zdobył JSW Jastrzębski Węgiel.

Problemy z kontuzjami, jedna doba mniej na regenerację, a może po prostu nieco mniejsze umiejętności - trudno wskazać jeden czynnik, który zdecydował o porażce Aluron CMC Warty Zawiercie z pełną gwiazd drużyną z Włoch. Polski zespół po wyczerpującym półfinale z JSW Jastrzębskim Węglem postawił się Sir Sicoma Monini Perugia, podniósł się z kolan, ale puchar dla najlepszej drużyny Europy pozostaje we Włoszech - przed rokiem zdobył go Itas Trentino.
Finał w Łodzi był szykowany jako wielkie wydarzenie. Mecz dodatkowo uświetniła obecność siatkarzy Płomienia Milowice, zwycięzców Ligi Mistrzów, a właściwie jej poprzednika, Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, z 1978 r. To oni jako pierwsi wygrali dla Polski prestiżowe rozgrywki, im przypadł w niedzielę zaszczyt wniesienia trofeum do Atlas Areny.
Trener Warty Michał Winiarski w finale zdecydował się od początku postawić na Karola Butryna. Dzień wcześniej wprowadził wracającego po kontuzji siatkarza w trakcie półfinału i przyznał, że podjął ryzyko, ale manewr się opłacił. Nie zaryzykował za to Angelo Lorenzetti, trener rywali, który walczącego o powrót do zdrowia Kamila Semeniuka pozostawił w rezerwie. Podobnie było z Łukaszem Usowiczem, jedynym polskim akcentem w szóstce Perugii ponownie był Wassim Ben Tara, Tunezyjczyk z korzeniami znad Wisły.
To Perugia rozpoczęła jednak spotkanie lepiej, szybko uciekając rywalom. Już przy stanie 8:4 dla Włochów Winiarski wykorzystał pierwszą przerwę. Po niej zawiercianie zaczęli odrabiać straty - sygnał świetnymi zagrywkami dał Mateusz Bieniek i straty zmalały do punktu. Włosi utrzymali jednak prowadzenie, skuteczny na prawym skrzydle był Ben Tara. Po nie najlepszym początku na chwilę przebudził się Butryn, w linii przyjęcia Perugii szansę dostał z kolei Semeniuk. Włosi wytrzymali napór Warty i ani na moment nie pozwolili jej nawet wyrównać - wygrali 25:22.
Michał Winiarski zmieniał, Warta Zawiercie znów to zrobiła. Podniosła się po dwóch setach
Perugia to zespół budowany z myślą o sięganiu po tytuły. Gino Sirci, ekscentryczny właściciel klubu, od 10 lat ściągał do klubu gwiazdy i szturmował Ligę Mistrzów. Przez sześć sezonów miał u siebie Wilfredo Leona, zatrudniał Nikolę Grbicia i Vitala Heynena, dziś też ma w drużynie konglomerat gwiazd. Ale nawet zespół zbudowany za wielkie pieniądze nie zawsze wygrywa - w ostatnim sezonie włoskiej SuperLegi finiszował trzeci.
Na początku drugiej partii w Atlas Arenie pewnością siebie jego drużyny mógł zachwiać kapitalny początek zawiercian. Utrzymywali dwa, trzy punkty przewagi, asem serwisowym popisał się Butryn. Po chwili pod siatką można było obejrzeć niemal tradycyjny w tym turnieju obrazek - protesty przeciwko decyzji sędziego. Wściekły był zwłaszcza Bartosz Kwolek, a choć ostatecznie arbiter zmienił decyzję na prawidłową i korzystną dla Warty, wynik się wyrównał.
Wydawało się, że zawiercianie wytrzymają zwarcie z rywalami. Po punktowym bloku prowadzili 17:15. Tyle że Włosi wyrównali, a decydujące ciosy wyprowadził Ben Tara. Posłał na drugą stronę dwa asy serwisowe, Warcie nie pomogło nawet wejście do przyjęcia Patryka Łaby. W końcówce pomylił się jeszcze Butryn, Perugia wygrała 25:22.
Zawiercianie w takiej samej sytuacji byli dzień wcześniej w meczu z jastrzębianami. Wtedy siatkarzom Winiarskiego udało się odwrócić losy spotkania. Polski trener znów próbował więc zmienić obraz gry zmianami, tyle że tym razem to Butryn ustąpił miejsca Kyle'owi Ensingowi. I znów mu się udało! Publiczność w Atlas Arenie porwała efektowna akcja zawiercian w obronie, choć punkt i tak zdobyli po niej Włosi. W końcu Warta jednak wyrównała, a nawet zdołała wysunąć się na prowadzenie. Wynik 17:15 był obiecujący, a po sprytnej zagrywce Ensinga było już 20:17. To właśnie Amerykanin przypieczętował wygraną 25:20 - emocje w Łodzi trwały.
Warta Zawiercie nie dała rady. Włosi minimalnie lepsi, triumfują w Łodzi
Początek czwartego seta to znów wyrównana walka bez dużej przewagi żadnej z drużyn. Ensing pozostał na boisku, Lorenzetti zmian nie robił. Ale zmienił się obraz gry, kontrataki napędzały zawiercian, którzy objęli prowadzenie 11:9. To była jednak tylko chwila, nadal trwało przeciąganie liny. Liderem Warty był Aaron Russell, który zagrał zdecydowanie lepiej niż w półfinale. W końcówce Warta była o pół kroku przed rywalami, kibice wstali z miejsc. W ataku nie wytrzymał Yuki Ishikawa i zawiercianie wygrali 25:22.
Tie-break rozpoczął się dla Warty źle. Winiarski przy stanie 1:4 wezwał do siebie siatkarzy. Jego drużyna miała duże problemy ze zdobywaniem punktów, ale stratę udało się zmniejszyć przy zagrywkach Russella. Włosi wciąż byli jednak na minimalnym prowadzeniu, a przy zmianie stron odzyskali przewagę i wygrywali 8:5. Polski zespół jeszcze raz próbował, ale już się nie podniósł. W decydujących momentach nie zawiódł Ben Tara, a zawiercianie już słaniali się na nogach. Po jednej z zagrywek upadł Kwolek, po chwili cała drużyna schowała twarz w dłoniach - to Włosi wygrali piątą partię i zaczęli świętowanie.
Przed rozpoczęciem finału drugi medal Polsce zapewnili siatkarze JSW Jastrzębskiego Węgla. W meczu o brąz pokonali 3:1 Halkbank Ankara i również finiszują na podium. Emocje związane z klubową siatkówką się kończą, ale już niedługo rusza sezon reprezentacyjny - kadra Nikoli Grbicia po raz pierwszy zagra o punkty Ligi Narodów 11 czerwca.
Z Łodzi Damian Gołąb
Składy drużyn
- 5Nicola Cianciotta