Nikt nie miał go prawa dogonić. Polak najlepszy, będzie walka o złoto
Wieczór w Omnisport Apeldoorn rozpoczął się dla reprezentacji Polski wyśmienicie, awans do finału na 400 metrów wywalczyła Justyna Święty-Ersetic. A w rywalizacji mężczyzn to samo próbował uczynić Maksymilian Szwed, który wcześniej zaprezentował się tutaj fantastycznie. I ma za sobą najlepszy sezon halowy w karierze. Nie zawiódł, wygrał swój półfinał, po raz drugi w piątek pobił rekord życiowy (45.78 s). I możemy być pewni, że w sobotnim finale postawi się głównemu kandydatowi do złota, Węgrowi Attili Molnarowi.

Przedpołudniowy bieg w wykonaniu Maksymiliana Szweda pobudził nadzieje polskich kibiców na medal halowych mistrzostw Europy, choć przecież te nadzieje były jeszcze przed startem zawodów. Polak przyjechał do Holandii z nowym rekordem życiowym, ustanowionym na początku lutego w Ostrawie - to jego 45.81 s było czwartym w tym sezonie wynikiem wśród uczestników HME.
A on tę życiówkę sprowadził dziś do czasu 45.69 s - drugiego w historii rodzimej lekkiej atletyki, jedynie Marek Plawgo biegał szybciej. To musiało zrobić wrażenie, ale pamiętajmy - mamy do czynienia z 20-latkiem, któremu - mimo olimpijskiego debiutu w sztafetach - wciąż jednak brakuje doświadczenia. A w Apeldoorn rywalizacja polega nie na jednym wyścigu, ale turniejowym bieganiu. I co ważniejsze: trzeba umieć szybko pokonać dwa okrążenia bieżni w welodromie w Apeldoorn dwa razy jednego dnia.
Dlatego wieczorem czas z przedpołudniowej sesji nie miał już żadnego znaczenia. Polak musiał zaś powtórzyć swój wyczyn, choć był w swojej serii wśród trzech faworytów.
Mistrzostwa Europy. Maksymilian Szwed walczył o finał w Apeldoorn
W pierwszym półfinale pokazał się główny faworyt do złota - Węgier Attila Molnar. Jego 45.08 s z Ostrawy to piąty najlepszy w tym roku wynik na świecie w hali, szybsi byli trzeciej Amerykanie i Nigeryjczyk Nathaniel. Molnar błysnął już kilka godzin wcześniej, też zszedł poniżej 46 sekund, jak Polak, ale biegł luźno, pewnie.
Z każdego z dwóch półfinałów awans miało zapewniony po trzech najlepszych zawodników, ich czasy nie miały znaczenia. Molnar swój bieg wygrał, jego rezultat to 45.48 s. Awans wywalczyli też jeszcze: Francuz Jimy Soudril (54.99 s) i Portugalczyk Joao Coelho (46.02 s). Różnica między zwycięzcą a następną dwójką była olbrzymia. Podobnie jak między nimi a resztą stawki.

A później pojawiło się sześciu kolejnych półfinalistów, ze Szwedem na czele. 20-latek z Łodzi miał szósty tor, można się było spodziewać, że ruszy jak błyskawica, by zbiegając na tym owalu jeszcze się napędzić. I po zejściu do krawężnika być pierwszym, jak w południe.
Tyle że teraz miał w stawce dwóch groźnych zawodników: Hiszpana Inakiego Canala i Norwega Havarda Bentdala Ingvaldsena, sensacyjnego finalistę na 400 m w mistrzostwach świata w Budapeszcie półtora roku temu, zajął wówczas w stawce gwiazd szóste miejsce. Wcześniej w eliminacjach uzyskał 44.39 s, pobił rekord kraju, który ma przecież wybitnych biegaczy.
Polak biegł skrajnym szóstym torem, mógł się napędzić. I napędził się, na zbiegu do wewnętrznej prowadził. Nikt nie miał prawa już go dogonić, nie był w stanie. Czas Polaka - 45.78 s. Awansowali też jeszcze: Canal (46.24 s) i Holender Isaya Klein Ikkink (46.33 s)
A walka o złoto, najprawdopodobniej między Węgrem i Polakiem - w sobotę o godz. 21.10. - Attila Molnar jest do pokonania, tak się muszę nastawić - powiedział Maksymilian w TVP Sport.
Zobacz również:
- O 3.15 wszystko było już jasne. Polska olimpijka walczyła w USA o tytuł. Do trzech razy sztuka
- Lepsza nawet od Szewińskiej. Fenomenalny bieg 18-letniej Polki. Druga w historii
- 18 razy z rzędu tak samo. A znów wygrał. Piotr Lisek potwierdził tezę Przemysława Babiarza
- Najlepsza próba Bukowieckiego, za chwilę dwa "strzały" w twarz. Złość polskiego mistrza
