Najlepsza próba Bukowieckiego, za chwilę dwa "strzały" w twarz. Złość polskiego mistrza
Było już całkiem niedawno pchnięcie na ponad 21 metrów, potwierdzające, że Konrad Bukowiecki wrócił do europejskiej czołówki. Potwierdzenia formy można się było spodziewać w mityngu w Białymstoku, a taka odległość, 21 metrów, dałaby ostatecznie zwycięstwo. - Dziś gwiazdy nie układały mi się od rana - mówił nasz były mistrz Europy. Zawody skończył na szóstej pozycji, z wynikiem 20.26 m. Wkrótce jednak powinno być znacznie lepiej.

Zawody w stolicy Podlasia odbywają się w niezwykłej scenerii - stąd też i nazwa: Mityng na Rynku Kościuszki. Siódme już międzynarodowe zawody znów odbyły się w pchnięciu kulą, skoku wzwyż i skoku o tyczce, polskimi gwiazdami byli tu przede wszystkim: Konrad Bukowiecki i Piotr Lisek, Obaj są bliscy awansu na mistrzostwa świata w Tokio ze światowego rankingu, choć formalnie kwalifikacji nie mają. U kulomiotów potrzebne jest pchnięcie na 21.50 m, u tyczkarzy - zaliczone 5.82 m.
Bukowiecki zimą uzyskał w hali w Toruniu 21.32 m w mistrzostwach Polski, niespełna dwa tygodnie temu w Pradze miał 21.07 m. Jest więc blisko, zostały ponad dwa miesiące na zrealizowanie tego celu.
W Białymstoku sztuka jednak się nie udała, 28-letni zawodnik AZS UWM Olsztyn szybko wyjaśnił powód.
Sobota w Białymstoku, gwiazdy nie układały się Konradowi Bukowieckiemu. Szósty w mityngu
20.83, 21.07, 20.79 m - to trzy ostatnie wyniki Bukowieckiego z mityngów w Polsce i Czechach. W Białymstoku było jednak znacznie gorzej, dopiero w piątej kolejce zdołał pierwszy raz posłać kulę za 20. metr. A gdy w szóstej serii poprawił się na 20.26 m, wciąż nie był zadowolony. Uderzył się dwa razy w twarz - najpierw lewą pięścią, za chwilę prawą.
Ten wynik wystarczył 28-latkowi do zajęcia szóstej pozycji. Wygrał zaś Brytyjczyk Scott Lincoln (20.91 m) przed Norwegiem Marcusem Thomsenen (20.74 m) i Amerykaninem Jordanem Geistem (20.70 m).

Nie powinno więc dziwić, że Konrad po tym konkursie kręcił głową, nie był zadowolony. - Życie nie jest pasmem bułek z masłem - powtórzył przed kamerą TVP Sport cytat swojego taty i trenera - Ireneusza.
- Nie chcę mówić, że się obudziłem i wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Dawałem wszystko, ale dziś gwiazdy nie układały mi się od rana - mówił w rozmowie z red. Michałem Chmielewskim.
- Jestem po trzytygodniowym obozie w Spale, trochę podmęczony. Walczyłem, ale jedyne, co mogłem dać, to to 20.20. Nie jest to wynik, który mnie satysfakcjonuje - dodał.
Nasz reprezentant jest jednak przekonany, że wkrótce będzie regularnie pchał ponad 21 metrów. A może nawet... z przodu pojawią się dwie dwójki. - Pojawiają mi się w głowie myśli o tej drugiej dwójce. Chciałbym do tego wróćić.
Powtarzałem od bardzo dawna, że jak jestem zdrowy, to potrafię pchać bardzo daleko. A teraz jestem zdrowy. Nie jest źle, widzę to po treningach, że kula lata daleko. To kwestia czasu - Konrad Bukowiecki
Przed Drużynowym Pucharem Europy, który odbędzie się w Madrycie między 27 a 29 czerwca, Bukowieckiego czekają jeszcze zawody w Estonii i Czechach.
Kluczowa impreza tego sezonu - mistrzostw świata w Tokio - zaplanowana jest na połowę września.
