Nasz były mistrz Europy w finale. Uznał to za przypadek
Michał Haratyk jest jedynym polskim zawodnikiem, który wywalczył awans do finału pchnięcia kulą w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy w Rzymie. Odpadli Konrad Bukowiecki i Szymon Mazur. Mistrz Europy z 2018 roku wydawał się być zaskoczony tym, że przebrnął eliminacje.

Michał Haratyk zajął dziesiąte miejsce w eliminacjach pchnięcia kulą w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy. W najlepszej próbie uzyskał 19,79 m.
Z rywalizacji odpadli Konrad Bukowiecki - 19,20 m (17. miejsce) i Szymon Mazur - 18,76 m (25. miejsce). Najlepszy w eliminacjach był Włoch Leonardo Fabbri - 21,10 m.
Michał Haratyk zaskoczył. "To był przypadek"
Dla Haratyka to będzie czwarty występ w finale ME. Statystykę ma niezłą, bo z dwóch imprezy przywoził medale, a w 2022 roku był piąty. Teraz taki wynik byłby sukcesem.
- Ten finał należy uznać za przypadek - wypalił Haratyk.
I może coś w tym było, bo wynik, z jakim awansował, nie zwala z nóg.
To był przypadek, że awansowałem do finału, ale mam za to czas, by w nim jeszcze coś dołożyć. Jest coraz lepiej z moim pchaniem, ale jeszcze czegoś brakuje. Chciałem się odblokować i w końcu zacząć pchać daleko. W próbnych fajnie to wychodziło, ale w konkursie znowu wycofywałem się w końcówce i brakowało odległości
Finał został zaplanowany na sobotę (8 czerwca, godz. 21.02).
Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport
Zobacz również:


