Kolejna wpadka organizatorów ME. Zostawili naszego medalistę na lodzie
Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Rzymie to ciągłe pasmo niedociągnięć. Przekonał się o tym Michał Haratyk, który w sobotę dość niespodziewanie został brązowym medalistą w pchnięciu kulą. Okazało się bowiem, że po ceremonii medalowej, która była w środku nocy, organizatorzy pozostawili go samemu sobie. Lekkoatleta potwierdził nam tę informację.

Michał Haratyk z trudem awansował do finału konkursu pchnięcia kulą w lekkoatletycznych mistrzostwach Europy. Nawet sam śmiał się z tego, że z tak słabym wynikiem, ta sztuka mu się udała.
Niewiele wskazywało na to, że w finale może tak zaskoczyć rywali. Nasz kulomiot stał się jednak przykładem tego, że nigdy nie wolno nikogo skreślać. Haratyk już w pierwszym pchnięciu ustawił konkurs, uzyskując 20,94 m. To zaskoczyło rywali.
Organizatorzy ME zapomnieli o naszym medaliście
Tylko dwóch zdołało odpowiedzieć na pchnięcie Polaka. Wyprzedzili go Włoch Leonardo Fabbri i Chorwat Filip Mihaljević. Trzech mocno zbliżyło się do 32-latka, ale nie wyprzedziło go. To byli Brytyjczyk Scott Lincoln, Czech Tomas Stanek i Luksemburczyk Bob Bertemes. Haratyka od szóstego zawodnika dzieliło zaledwie osiem centymetrów.
Po zawodach Polaka czekała jeszcze kontrola dopingowa i ceremonia medalowa, która została zaplanowana na godz. 23.30. Wręczanie medali odbywa się tuż obok Stadionu Olimpijskiego.
Zmęczony już jestem i mam nadzieję tylko, że na tę ceremonię nie będę musiał daleko iść. Nie spałem poprzedniej nocy. Może na trzy godziny zmrużyłem oczy
Dla niego to była jednak długa noc. Nie dość, że ceremonia medalowa zaplanowana została w środku nocy, to po niej organizatorzy zapomnieli o Polaku. Nikt nie zadbał o transport dla niego i nasz medalista musiał sam zadbać o siebie. Do hotelu dotarł na własną rękę uberem.
To nie pierwszy tego typu problem na tych mistrzostwach. Sportowcy narzekali na to, jak zorganizowany jest transport. Do tego pierwszego dnia rywalizacji w strefie wywiadów nie było wody, a przecież w pierwszych dniach imprezy w Rzymie panowały niesamowite upały. Woda pojawiła się już jednak w sobotę, a transport - jak widać - nadal kuleje. Ot, Włochy.
Z Rzymu - Tomasz Kalemba, Interia Sport


