Bukowiecka i Swięty-Ersetic patrzyły z boku. 20 metrów różnicy. Jest niepokój
Bez Natalii Bukowieckiej i Justyny Święty-Ersetic "Aniołki Matusińskiego" nie wykorzystały pierwszej szansy, by wywalczyć kwalifikację do wrześniowych mistrzostw świata w Tokio. W Kantonie Alicja Wrona-Kutrzepa, Weronika Bartnowska, Anna Pałys i Aleksandra Formella pobiegły słabo, właściwie już w połowie dystansu było jasne, że o awansie do niedzielnego finału mogą zapomnieć. Ostatnia szansa w repasażach w niedzielę, oby już z największymi gwiazdami polskiej kadry.

Do Kantonu nie poleciały m.in. Marika Popowicz-Drapała, Iga Baumgart-Witan czy Anastazja Kuś, co już i tak osłabiało polską kobiecą sztafetę 4x400 metrów. W sobotę trenerzy kadry postanowili, że gwiazdy naszych długich sprintów - Kajetan Duszyński i Maksymilian Szwed wśród panów oraz Justyna Święty-Ersetic i Natalia Bukowiecka wśród pań - pobiegną w sztafecie mieszanej. By ona pewnie wywalczyła kwalifikację do Tokio.
A w razie powodzenia gwiazdy mają w niedzielę odpuścić finał mikstów i skupić się na biegach kobiecych lub męskich.
Sztafeta mieszana rzeczywiście wywalczyła awans, Święty-Ersetic i Bukowiecka z boku mogły więc obserwować, co zrobią ich koleżanki z drużyny. Celem było jedno z dwóch pierwszych miejsc, ewentualnie jak najlepszy czas. Szybko jednak okazało się, że cztery wystawione zawodniczki dość wyraźnie odstają jednak poziomem od dwóch utytułowanych koleżanek.
World Relays 2025. "Aniołki Matusińskiego" nie pobiegną w finale w Kantonie. Szanse na MŚ w Tokio jednak wciąż są
Polki znalazły się w trzeciej serii. Pierwszą wygrały Amerykanki (3:26.05), przed Francją (3:26.46), Norwegią (3:26.61) i Kanadą (3:27.28). I to był wyznacznik dla Polek, bo rezultaty Norweżek z Henriette Jaeger czy Kanadyjek były tymi biorącymi z miejsca poza dwójkami. Później awans zapewniły sobie Hiszpanki i Włoszki, sensacyjnie przepadły zaś Brytyjki.
W polskim biegu wysoko stały notowania Jamajki, ale Jodean Williams prawdopodobnie doznała jakiejś kontuzji, bo dobiegła znacznie za wszystkimi rywalkami. U nas zaczynała Alicja Wrona-Kutrzepa, ale nie był to bieg wybitny. 52.97 s ze startu z bloków dawał piąte miejsce w stawce. Polka była obok Niemki, ale już na drugiej zmianie Johanna Martin uciekła Weronice Bartnowskiej.

I właściwie po 800 metrach wszystko było jasne. Polska zajmowała czwarte miejsce, broniła się przed Kenią, a sztafety RPA, Niemiec i Irlandii były 20-25 metrów z przodu. A to dwie, trzy sekundy różnicy. Nawet gdyby w składzie była Bukowiecka, niewiele by mogła zdziałać. Kończące rywalizację Anna Pałys i Aleksandra Formella pobiegły zaś niewiele lepiej od koleżanek, na dodatek Formella straciła jeszcze lokatę na rzecz Kenijki.
Czas Polek - 3:32.82 - też był bardzo słaby. Do RPA nasze zawodniczki straciły blisko 5 sekund, do Niemek, które finiszowały drugie - ponad cztery.
Szanse na występ w MŚ w Tokio jednak nie przepadły. W niedzielę kwalifikację w repasażach uzyska jeszcze sześć sztafet. Z Bukowiecką i Święty-Ersetic jest na to szansa.
Zobacz również:
- Fantastyczny finisz Polaka, wyprzedził wszystkich rywali. "Czuć gaz w nodze"
- Tak szybko nie pobiegła już dawno żadna Polka. 45-letni rekord kraju zagrożony
- Nie spał całą noc i miał zrezygnować ze startu. Polak zanotował najlepszy czas w karierze
- Natalia Bukowiecka najszybsza w sezonie, a po chwili padły te słowa. Wielki problem Polki na starcie
