Jakub Jamróg w swojej karierze zwiedził mnóstwo klubów. Chociażby w trzech ostatnich latach startował w trzech różnych drużynach. Poza jazdą w Polsce, nasz rodak upodobał sobie również ściganie poza ojczyzną. Wychowanek Unii Tarnów w przeszłości zostawał między innymi międzynarodowym mistrzem Argentyny 2014/15. Podróż na inny kontynent nie była łatwa, w końcu znajdował się ponad 12 tysięcy kilometrów od rodziny. W 2023 dał natomiast pokaz skutecznej jazdy na Węgrzech, gdzie tamtejszy międzynarodowy czempionat również zakończył ze złotym medalem. Wydawało się, że w trwającej już ponad piętnaście lat karierze nic go nie zaskoczy. A jednak. W Polsce tuż po zakończeniu zeszłorocznych zmagań zapanowało prawdziwe transferowe szaleństwo. Nawet czołowe nazwiska nie mogły być pewne swego, bo długo nie było informacji jakie zespoły wystąpią na zapleczu PGE Ekstraligi. Nad przepaścią znalazł się Orzeł Łódź, po tym gdy początkowo rezygnację ogłosił właściciel, Witold Skrzydlewski. Sytuację chciało wykorzystać Wybrzeże Gdańsk, które co prawda sportowo spadło z ligi, ale chciało się utrzymać na drugim poziomie rozgrywkowym kosztem wspomnianej ekipy z Miasta Włókniarzy. To spowodowało dosyć spore zawirowania. Jakub Jamróg odczuł je na własnej skórze i nie kryje ogromnego zaskoczenia. "Nie miałem ofert z PGE Ekstraligi, ale w METALKAS 2. Ekstralidze faktycznie coś się działo. W tym roku rynek transferowy był bardzo zwariowany przez to, co działo się z Tarnowem i Łodzią. Takiego nerwowego i nieprzewidywalnego okresu jeszcze w swojej karierze nie przeżywałem. Na szczęście wypracowałem sobie już taką pozycję, że na tym rynku byłem w miarę stabilny i nie musiałem wykonywać żadnych nerwowych ruchów" - przekazał całkowicie szczerze na łamach "Ekstraliga.pl". Jakub Jamróg chce dać radość krośnieńskim kibicom. Czekają go dwa wyjątkowe mecze Ostatecznie 33-latek trafił do ambitnego i co najważniejsze stabilnego ośrodka z Krosna. Cellfast Wilki niedawno rywalizowały w elicie, a teraz znów chcą wrócić do grona czołowych ośmiu zespołów w kraju. Żużlowcy są po zgrupowaniu w słynnym Arłamowie i niebawem rozpoczną walkę o punkty. Jakub Jamróg co najmniej dwa razy zmierzy się z macierzystym zespołem, ponieważ Autona Unia awansowała w zeszłym roku do Metalkas 2. Ekstraligi. Czy z tego powodu czuje dreszczyk emocji? "Zdecydowanie, ale trochę tych sentymentalnych meczów już miałem. Przeciwko AUTONA UNII już kilka razy jeździłem i te wielkie emocje towarzyszące takim spotkaniom już mi przeszły. Na pewno nie będzie to zwykły mecz, bo cały czas funkcjonuję w tym mieście, ale skupiam się na swojej robocie i to mnie w jakiś sposób nie zdekoncentruje" - przyznał na zakończenie.