Klub z Ostrowa podpisał przed rokiem wysokie kontrakty z zawodnikami, licząc na awans do PGE Ekstraligi. Tam czekał na nich kontrakt telewizyjny w wysokości 6,5 miliona złotych. Plan nie został zrealizowany, a zadłużenia względem zawodników wynosiły w pewnym momencie blisko 3 miliony. Spłacili długi i wdrożyli plan oszczędnościowy W Ostrowie stawali na rzęsach, żeby zebrać potrzebne środki i spłacić zobowiązania. To się w końcu udało, lecz jednocześnie zostali zmuszeni do zawarcia dużo niższych umów na kolejne zmagania. W ten sposób stracili Tobiasza Musielaka. Odszedł również Gleb Czugunow, dla którego od samego początku najważniejszy był powrót do klasy wyżej. - Tobiasz Musielak dostał lepszą ofertę i lepsze warunki, więc zdecydował się z nich skorzystać. Z kolei Gleb nie ukrywał, że chce wrócić do Ekstraligi. On mówił nam o tym przychodząc do Ostrowa i liczyliśmy się z tym, że jak dostanie ofertę, to pewnie go u nas nie będzie - wyjaśnia Waldemar Górski, prezes klubu na łamach Tygodnika Żużlowego. Holder grał na zwłokę, obłowi się w nowym klubie Arged Malesa ściągnęła w ich miejsce Olivera Berntzona i Norberta Krakowiaka. Poza tym przedłużono kontrakty z Frederikiem Jakobsenem i Sebastianem Szostakiem, który od najbliższego sezonu będzie zawodnikiem do lat 24. W międzyczasie skomplikowała się sprawa z Chrisem Holderem. Na początku wydawało się, że Australijczyk pozostanie na kolejny sezon w Ostrowie. Nagle jednak zaczął zwodzić działaczy i oczekiwać podwyżki. Wszystko przez dużo bardziej atrakcyjne oferty z innych klubów. Finalnie zakończono z nim negocjacje i podpisano Luke'a Beckera. Holder natomiast znalazł miejsce u beniaminka z Rybnika, gdzie jego zarobki mają wynosić 700 tysięcy złotych za podpis i 7 tysięcy złotych za punkt. - Trochę nas przeciągał czasowo i po prostu za długo to trwało. Nie mogliśmy w nieskończoność czekać, aż podejmie decyzję i nagle powie nam, że odchodzi, kiedy na rynku nie ma już zawodników. Trzeba było się na coś zdecydować i podjąć męską decyzję - tłumaczy.