Pawliccy to bez wątpienia żużlowa rodzina. Ich tata, Piotr, również wykazywał spory talent, ale jego karierę przerwała brutalna kontuzja, w wyniku której stracił dwa kręgi lędźwiowe oraz doznał przerwania rdzenia kręgowego. Jego synowie - Piotr i Przemysław - dorównali jednak talentem, a nawet przebili ojca. Czy są skazani na powrót do Leszna? Podobnie jak ich ojciec, Piotr i Przemysław są wychowankami FOGO Unii Leszno. Młodszy z nich, Piotr, nawet mówił o tym, że chciałby pójść w ślady Leigh Adamsa, który niemal całą swoją karierę spędził w barwach Unii. Na zapowiedziach jednak się skończyło, bo ostatnie lata to tułaczka Piotra po polskich klubach. - Jak będzie dalej tak źle w przypadku Pawlickich to oni pewnie będą marzyć o powrocie do Leszna, ale nie wiadomo czy oni są tutaj oczekiwani przez władze klubowe. Skoro poziom tych zawodników leci jak łeb na szyję, to jestem przekonany, że miejsca w Unii dla nich zabraknie. Leszczyńska drużyna nie chce jedynie uczestniczyć w rozgrywkach, oni chcą coś w polskim żużlu znaczyć - twierdzi Krzystyniak. „Do tego trzeba rasowych zawodników” Unia Leszno to najbardziej utytułowany żużlowy klub w Polsce. 18-krotni mistrzowie Polski spadli z PGE Ekstraligi, ale ambicje mają ogromne. Chcą szybko wrócić do najlepszej ligi świata oraz nawiązać do najlepszych swoich lat. - Ich celem są mistrzostwa, do tego trzeba rasowych zawodników. Pawlickich w przeszłości się pozbyli, bo nie ukrywajmy ich umiejętności leciały w dół. Gdyby byli to prawdziwi liderzy, to władze klubowe robiłyby wszystko, by ich zatrzymać. Tak się jednak nie stało - przekonuje. Pawliccy trafią do drugiej ligi? Nie da się ukryć, że od kilku lat poziom sportowy braci Pawlickich spadł. Gdy popatrzymy na wyniki to są one gorsze, aniżeli w poprzedniej dekadzie. Przemysław był już w Metalkas 2. Ekstralidze, gdzie radził sobie świetnie, więc szybko wrócił do PGE Ekstraligi. W środowisku mówi się jednak, że bracia są twardymi negocjatorami i mają bardzo dobre warunki finansowe. - To jest ciekawy przypadek. Warunki stawiane przez tych zawodników miały być naprawdę duże. Niektórzy żużlowcy, zdobywający więcej punktów nie mają tak wygórowanych warunków jak Ci zawodnicy. Jeżeli nie spuszczą z tonu to zainteresowanie nimi spadnie całkowicie. Jeżeli te kwoty dalej będą tak wygórowane to obawiam się, że nikt nie podejmie tematu z tymi zawodnikami. Mogą skończyć w pierwszej, a nawet w drugiej lidze jak będzie to tak dalej wyglądać - kończy legenda polskiego żużla.