Światowy sport już niedługo będzie żył tematem wyborów nowego szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Pełniący obecnie tę zaszczytną funkcję Thomas Bach nie będzie się ubiegał o trzecią kadencję, dlatego na czele potężnej organizacji pojawi się nowe nazwisko. Zastąpić Niemca pragnie choćby Johan Eliasch. Obecny prezydent FIS jest jednym z kilku kandydatów, który powalczy o sukces w głosowaniu i stopniowo robi się o nim coraz głośniej. Słupki popularności Skandynawa podskoczyły w górę zwłaszcza po jego ostatniej opinii na temat Rosjan oraz Białorusinów. Johan Eliasch nie skreśla Rosjan. To brzmi jak zapowiedź powrotu Obie wspomniane nacje wciąż mają zakaz startów w większości międzynarodowych zawodów w wielu dyscyplinach. Ma to związek z wojną w Ukrainie. Kraj Władimira Putina bezpardonowo zaatakował zbrojnie naszych wschodnich sąsiadów, a Białorusini wspomagają agresora. Świat sportu nie zamierzał się przyglądać sytuacji obojętnie i poza drobnymi wyjątkami Rosjanie oraz rodacy Aleksandra Łukaszenki najważniejsze imprezy oglądają przed telewizorem. Johan Eliasch chciałby to jednak zmienić. Przynajmniej na to wskazują słowa wypowiedziane przez działacza w szwedzkim radiu państwowym. "Model wprowadzony na potrzeby Igrzysk Olimpijskich w Paryżu sprawdził się. Ważne jest, aby zachować neutralność w tych kwestiach. Należy też podkreślić, że sportowcy nie są odpowiedzialni za to, gdzie się urodzili i nie powinni ponosić konsekwencji. Powracający sportowcy staną pod neutralną flagą, bez hymnu narodowego, a żaden zawodnik nie może mieć żadnych powiązań z wojskiem" - stwierdził (cytat za:"ski-nordique.net"). Rosjanie oraz Białorusini tylko mogą uśmiechnąć się pod nosem. Na razie do ich powrotu oczywiście daleka droga, jednak głos tak ważnej postaci to dla obu tych krajów zwiastun czegoś dobrego. "Te komentarze w żaden sposób nie gwarantują rychłego powrotu Rosjan. Są jednak pozytywne i po raz pierwszy od trzech lat słyszeliśmy takie przemówienie" - wywnioskował portal "ski-nordique.net".