Polak robi furorę na Wimbledonie, a tu taka wiadomość. Majchrzak wprost do rywali
Dla Kamila Majchrzaka tegoroczny Wimbledon na razie układa się, jak w bajce. Polak nie robił sobie większych nadziei na to, że osiągnie satysfakcjonujący wynik w Londynie, tymczasem po dwóch rundach jest największym objawieniem spośród wszystkich Polaków. Wczorajsza batalia z Amerykaninem Ethanem Quinnem była przyczynkiem do tego, by 29-latek przypomniał sobie, że jest w miejscu skrojonym pod siebie. Wymienił kilka atutów, które sprawiają, że nie ma zamiaru łatwo zejść ze zwycięskiej ścieżki.

Na ten szlak z wygranymi Kamil Majchrzak wszedł w momencie, w którym sam niewiele się po sobie spodziewał. A nawet nie oczekiwał, przecież wejście w ten trawiasty sezon miał kompletnie nieudany. Przegrał trzy kolejne mecze, na wygraną czekał od zwycięskiego meczu w challengerze w Madrycie, ale nie same przegrane w tym wszystkim były najgorsze.
Kamil Majchrzak: Moje oczekiwania były naprawdę niskie
- Byłem bardzo rozczarowany nie tyle tym, że przegrywałem, bo to zawsze może się zdarzyć, ale poziomem i stylem gry, jaki prezentowałem. Wiedziałem, że trawa to taka nawierzchnia, która więcej szans daje zawodnikom bardziej doświadczonym. Może ten rok póki co tego nie pokazywał, ale przez trzy lata najbardziej czekałem na sezon na kortach trawiastych. Oczywiście z wisienką na torcie, w postaci wimbledońskiego turnieju - odrzekł Kamil Majchrzak, uszczęśliwiony tym, że już w piątek powalczy o ustanowienie swojego życiowego, wielkoszlemowego sukcesu.
Nasz tenisista twardo stąpa po ziemi i zdaje sobie sprawę, że choćby w meczu kolejnej rundy zapewne także nie będzie faworytem. Pokory jest w nim aż tyle, iż nie miał problemu stwierdzić, że Amerykanin Quinn zapewne cieszył się, iż to z Polakiem przyjdzie mu rywalizować w środowy wieczór na korcie numer 14. - Nie ma co ukrywać, że to była szansa na trzecią rundę dla mnie i dla niego. Myślę, że wolał grać ze mną niż z Matteo Berrettinim i trudno go za to winić. Przygotowując się na niego, widziałem praktycznie cały jego mecz z pierwszej rundy, w tamtych warunkach atmosferycznych. I na tej podstawie przygotowałem całą taktykę, mimo że jego przeciwnik był mańkutem, to dużo schematów gry się powtarzało. Dobrze przygotowałem się taktycznie, co konsekwentnie i efektywnie realizowałem na korcie - odparł zawodnik z Piotrkowa Trybunalskiego, przed którym upragniony powrót do pierwszej "100" rankingu ATP.
Wszystko to, co działo się w ostatnich tygodniach i miesiącach, Polak zaczął postrzegać jako wydarzenia, które być może obróciły się w jego atut w Londynie.
Paradoksalnie mogło mi to o tyle pomóc, że moje oczekiwania były naprawdę niskie. Po prostu chciałem wyjść i zagrać dobre spotkanie. Myślę, że z pierwszej rundy wyciągnąłem bardzo dużo pewności siebie i tego, czego mi brakowało, czyli więcej zdecydowania i odwagi. To niby minimalne różnice, kilka procent do może 10 procent, ale te małe wartości finalnie przekładają się na skuteczność. Wróciłem do spokojnej wersji siebie, która wykorzystuje swoje mocne strony
Ekspert tenisowy Marek Furjan stwierdził, nie chcąc zapeszać, że ta historia Kamila Majchrzaka pachnie mu tą, którą w 2013 roku napisał Łukasz Kubot, dochodząc przy Church Road do ćwierćfinału. 29-latek nie ma tak dalekosiężnych planów, bo trzeba koncentrować się na kolejnym zadaniu, ale na swój sposób postraszył już najbliższego rywala. Bez kurtuazji zaczął wymieniać te atuty, które rzeczywiście, gdy jest w stanie zagrać na wysokim poziomie, pozwalają mu prezentować bardzo efektywny tenis.
Majchrzak jak ryba w wodzie. Polak o stylu skrojonym pod trawę
- Trawa o tyle mi sprzyja, że mam dość specyficznie płaski bekhend. Jak go dobrze wykorzystuję na trawie, to jest to naprawdę trudne i upierdliwe zagranie. Nawierzchnia sama w sobie też pomaga mojemu serwisowi, żeby zdobywać nim więcej punktów i budować więcej przewagi. Też nieźle returnuję i nieźle się poruszam po korcie, więc z założenia jest to dla mnie dobre podłoże - zaznaczył.
A następnie zatopił się w miłych wspomnieniach: - Na trawie pierwszy raz przeszedłem eliminacje "250", tutaj wygrałem też mój pierwszy mecz w głównym cyklu ATP, dokładnie w Newport. Ponadto wygrywałem tutaj z dobrymi zawodnikami, zawsze w challengerach dochodziłem do faz półfinałowych i finałowych. Niestety nigdy nie wygrałem, ale grałem naprawdę dużo meczów. Lubię trawę, dobrze się na niej odnajduję i zawsze z przyjemnością ominę mączki, by zagrać tu więcej - podsumował Majchrzak, który według na żywo aktualizowanego rankingu już przebił się na 96. pozycję. Dotąd najwyżej, na 75. miejscu, plasował się pod koniec lutego 2022 roku.
Artur Gac, Wimbledon


