Qinwen Zheng miała bardzo nieudany początek sezonu 2025. Z Australian Open, w którym broniła punktów za finał, pożegnała się już na etapie drugiej rundy. Od marca pojawiły się lepsze rezultaty u Chinki, dotarła do ćwierćfinału w Indian Wells i Miami. Najlepszy do tej pory wynik w tym sezonie osiągnęła niespełna dwa tygodnie w Rzymie. Wówczas otarła się o finał tysięcznika w stolicy Włoch, pokonując po drodze m.in. Arynę Sabalenkę. 22-latka prowadziła 5:3 30-15 w trzecim secie półfinałowego starcia z Coco Gauff, ale ostatecznie to Amerykanka zameldowała się w decydującej potyczce o trofeum. Mimo bolesnej porażki na koniec rzymskich rozgrywek, Zheng mogła z optymizmem patrzeć na swoją dyspozycję przed kolejną wielkoszlemową rywalizacją. Tym bardziej, że powracała na korty, gdzie niespełna rok temu sięgnęła po olimpijskie złoto, pokonując w półfinale Igę Świątek, a w meczu o najwyższy stopień podium - Donnę Vekić. W pierwszej rundzie Roland Garros 2025 trafiła na zawodniczkę, która również mogła się pochwalić zdobyciem pierwszego miejsca na igrzyskach. Mowa o Anastazji Pawluczenkowej, mistrzyni z Tokio w grze mieszanej. Chociaż doświadczona Rosjanka zmagała się w ostatnim czasie z problemami zdrowotnymi, to zapowiadało się ciekawe starcie o miejsce w drugiej fazie turnieju na paryskich obiektach. Roland Garros: Qinwen Zheng pokonała Anastazję Pawkuczenkową w pierwszej rundzie Mecz rozpoczął się od serwisu Zheng. Mistrzyni olimpijska z Paryża zdominowała pierwszy fragment pojedynku. Wygrała aż 11 z 12 rozegranych akcji, szybko objęła prowadzenie 3:0. W następnych minutach obserwowaliśmy przebudzenie ze strony Pawluczenkowej. Rosjanka zanotowała świetną serię od piątego rozdania. Zgarnęła trzy "oczka" z rzędu i ze stanu 1:4 zrobił się remis. Ostatnie słowo w premierowej odsłonie należało jednak do Chinki. Po tym, jak Anastazja doprowadziła do wyrównania, doświadczona tenisistka z Samary nie wygrała już ani jednej akcji. Pierwszy set zakończył się zwycięstwem Qinwen 6:4. 33-latka zanotowała lepszy start w drugim secie, tym razem zdołała wyrównać na 1:1. W czwartym gemie miała nawet piłkę na 2:2. Później turniejowa "8" zanotowała jednak trzy dobre wymiany i skończyło się to przełamaniem. Mimo to Zheng nie poszła za ciosem. Tuż przed zmianą stron rozegrała słabego gema przy swoim podaniu. Pozwoliła rywalce na odrobienie straty breaka. W tym fragmencie meczu gra obu tenisistek mocno falowała, pojawiły się poważne kłopoty z serwisem. Festiwal przełamań nie ustawał. Mógł się on zakończyć w trakcie ósmego rozdania, ale Pawluczenkowa nie wykorzystała żadnej z trzech piłek na 4:4. Doszło do kolejnego breaka i przy stanie 5:3 Qinwen podawała po zwycięstwo. Zaczęła gema od podwójnego błędu serwisowego, później mieliśmy 0-30. Od tego momentu Chinka nie straciła już ani jednego punktu. Ostatecznie mistrzyni olimpijska z Paryża triumfowała 6:4, 6:3 i awansowała do drugiej rundy Roland Garros, gdzie zagra z Alexandrą Ealą lub Emilianą Arango.