Po tym, jak Coco Gauff po raz drugi w ciągu dwóch tygodni pokonała Mirrę Andriejewą, zanosiło się na kolejny pojedynek Amerykanki z Aryną Sabalenką. Białorusinka była wyraźną faworytką starcią z Qinwen Zheng - m.in. dlatego, że prowadziła w zestawieniu H2H 6-0. Podobna sytuacja dotyczyła także rywalizacji Chinki z Igą Świątek. Wtedy zawodniczka z Azji przełamała się w siódmej potyczce, która miała miejsce w półfinale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Tak samo potoczyła się historia w przypadku bezpośrednich batalii z liderką rankingu. 22-latka odniosła wczoraj sensacyjne zwycięstwo, eliminując mistrzynię Mutua Madrid Open 6:4, 6:3. W związku z tym otrzymaliśmy trzecie starcie pomiędzy Gauff i Zheng. Pierwsze dwa wygrała wygrała Amerykanka. Swój premierowy bój panie stoczyły... przed rokiem w Rzymie. Wówczas tenisistki walczyły o to, która zmierzy się w półfinale z Igą Świątek. Amerykanka zgarnęła tamten pojedynek bez straty seta. O wiele więcej emocji dostaliśmy podczas ich potyczki w finale WTA Finals 2024. Wówczas o zwycięstwie decydował tie-break trzeciej partii. Teraz również mogliśmy się spodziewać ciekawego pojedynku, gdyż obie znajdowały się na wznoszącej. WTA Rzym: Mecz Coco Gauff - Qinwen Zheng wyłonił finałową rywalkę dla Jasmine Paolini Mecz rozpoczął się od serwisu Gauff. Już w gemie otwarcia obserwowaliśmy rywalizację na przewagi, ale ostatecznie Amerykanka zamknęła to rozdanie bez bronienia break pointów. Po chwili Zheng słabo weszła w gema przy swoim podaniu, zrobiło się 0-40 z jej perspektywy. Doprowadziła do stanu równowagi, jednak później pojawiła się czwarta okazja na przełamanie dla Amerykanki. I ta została już wykorzystana. Kilka minut później Coco miała w sumie trzy szanse na 3:0. Mimo to obejrzeliśmy kolejnego breaka w tym pojedynku. Obie panie miały wyraźny problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu. Popełniały mnóstwo błędów, nie mogły za bardzo wypracować sobie przewagi serwisem. Gra obu tenisistek mocno falowała, dlatego też sporo działo się na tablicy wyników. W trakcie czwartego rozdania Qinwen wróciła z 0-30 i wyrównała na 2:2. Chwilę później znalazła się na prowadzeniu. Reprezentantka USA popełniła podwójny błąd serwisowy przy piątym break poincie i mieliśmy 3:2 dla Chinki. Zawodniczka z Azji nie poszła jednak za ciosem. Po zmianie stron nie zdobyła żadnego punktu przy własnym podaniu. Potem miała dwie okazje na 4:3, ale nie wykorzystała ich. Gauff utrzymała swój serwis, potem dorzuciła następne przełamanie i przy wyniku 5:3 podawała po zwycięstwo w premierowej partii. Dziewiątego gema rozpoczęła jednak bardzo źle - od podwójnego błędu serwisowego. Okazał się on na tyle spektakularny, że sama zaśmiała się z tego, co się wydarzyło. Piłka po jej zagraniu od ramy powędrowała wysoko w trybuny Campo Centrale. Coco nie doczekała się żadnego setbola w tym rozdaniu. Za trzecim break pointem rywalka odrobiła stratę przełamania. Poszła za tym seria - najpierw wyrównanie na 5:5, a potem trzecie "oczko" z rzędu. Przy stanie 6:5 to mistrzyni olimpijska z Paryża mogła zamykać premierową odsłonę pojedynku. Od momentu, gdy zrobiło się 15-30 z perspektywy Chinki, zacięło się jej podanie. Popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, a to oznaczało tie-break. Trzeciego dorzuciła w początkowej fazie tie-breaka, dzięki czemu mieliśmy 2-0 dla Coco. Później Chinka próbowała łapać kontakt z przeciwniczką, ale ani razu nie doprowadziła do wyrównania. Końcówka należała do Amerykanki. Trzy kolejne akcje pozwoliły jej na zwycięstwo 7:6(3) w pierwszym secie. Chociaż dramaturgia widowiska dopisywała, to jakość już niekoniecznie. Na 99 rozegranych akcji przez tenisistki, aż 70 kończyło się niewymuszonymi błędami. Obie miały bardzo ujemny bilans. Mistrzyni olimpijska udała się na przerwę. Po kilku minutach wróciła na kort i zainaugurowała drugą partię w lepszym stylu. Wygrała trzy gemy z rzędu do 30, osiągając przewagę jednego przełamania. Od stanu 4:1 dla Chinki obserwowaliśmy zryw ze strony Gauff. W siódmym gemie Amerykanka odrobiła stratę breaka do zera. Po zmianie stron miała do dyspozycji swój serwis, pojawiła się piłka na 4:4. Mimo to nie wykorzystała tej szansy. Po chwili wplątała się w kłopoty przez problemy z podaniem. Po drugiej okazji na przełamanie zrobiło się 5:3 dla Qinwen. Zawodniczka z Azji serwowała po doprowadzenie partii. Znów więcej do powiedzenia miała jednak returnująca zawodniczka. Coco wygenerowała sobie dwa break pointy. Pierwszego Chinka obroniła, ale przy drugim wdarła się w wymianę zza linii końcowej. Popełniła błąd i po zmianie stron Amerykanka serwowała po wyrównanie. Zaczęła dobrze, od wygranej akcji, ale potem znów pozwoliła dojść do głosu przeciwniczce. Pojawił się setbol dla Zheng. Reprezentantka USA wyrzuciła piłkę z forhendu poza linię końcową i dzięki temu druga partia zakończyła się zwycięstwem mistrzyni olimpijskiej 6:4. Decydująca odsłona spotkania rozpoczęła się od przełamania na korzyść Gauff. Po zmianie stron Amerykanka wygrała pierwsze dwie akcje i wtedy doszło do nietypowej sytuacji. Zheng poszła wymienić rakietę, a Coco nie zauważyła tego faktu. Była tak skoncentrowana na swoim podaniu, że zaserwowała w momencie, gdy... Chinka znajdowała się przy ławeczce. Pani sędzia skwitowała to szerokim uśmiechem, a tenisistka ze Stanów Zjednoczonych aż złapała się za głowę. Gauff nie wykorzystała żadnej z trzech okazji na 2:0 i pozwoliła rywalce na odrobienie straty. Po chwili to Qinwen znalazła się na prowadzeniu po obronie trzech break pointów. Amerykanka znów wplątała się w problemy z podaniem. Tylko w trakcie czwartego gema popełniła aż trzy podwójne błędy serwisowe. Mimo to wyszła z opresji, oddalając dwie szanse przeciwniczki na 3:1. W trakcie piątego rozdania niemoc dopadła Zheng. Nie zdobyła ani jednego punktu i w związku z tym Coco ponownie miała przewagę breaka. To nie był jednak koniec festiwalu przełamań. Po zmianie stron to mistrzyni US Open 2023 w dość łatwy sposób dała sobie odebrać podanie. W siódmym gemie złota medalistka igrzysk obroniła break pointa i wyszła na prowadzenie. Po tym, jak w ósmym rozdaniu Amerykanka popełniła podwójny błąd serwisowy, pojawiły się trzy okazje na 5:3 dla Zheng. Pierwszą Gauff jeszcze obroniła, ale przy drugiej Chinka dopięła już swego. Mistrzyni olimpijska podawała po awans do finału. Prowadziła 30-15, była o dwie piłki od wygranej. Ale mimo to dała się przełamać. Po chwili Amerykanka doprowadziła do wyrównania, nie tracąc żadnego punktu przy własnym podaniu. Potem to samo uczyniła Qinwen, gwarantując sobie w tej sposób co najmniej tie-break. Ostatecznie do niego doszło. Decydująca rozgrywka rozpoczęła się korzystnie z perspektywy Chinki - po podwójnym błędzie serwisowym Gauff było 2-0. Później to jednak zawodniczka z Azji nie trzymała nerwów na wodzy. Przegrała cztery akcje z rzędu i przy zmianie stron mieliśmy 4-2 dla Coco. Od tego momentu reprezentantka Stanów Zjednoczonych kontrolowała wynik. Już przy pierwszym meczbolu doczekała się błędu ze strony przeciwniczki. Ostatecznie 21-latka triumfowała 7:6(3), 4:6, 7:6(4) po 3 godzinach i 32 minutach walki. O tytuł WTA 1000 w Rzymie zagra z Jasmine Paolini.