Piotr Żyła zanotował najgorszy sezon od 14 lat. Wiślanin latem prawie w ogóle nie skakał, bo miał operację kolana. Kiedy wrócił, to wydawało się, że jednak szybko odzyska dawny blask. Nic z tych rzeczy. Żyła stracił tak naprawdę najważniejszą część przygotowań, w której powinien łapać już stabilizację w skokach. Zaczęła się walka z czasem, którą przegrał. Taką wizję miał Thomas Thurnbichler, PZN nie zgodził się na to. Austriak chwalił nowego trenera kadry Co za bomba Piotra Żyły na koniec sezonu! Wskazał cel na przyszły sezon W całym sezonie 38-latek zgromadził zaledwie 80 punktów. To najgorszy wynik od 2011 roku. Nieco lepiej było tylko w sezonie 2015/2016. Żyła wystąpił w mistrzostwach świata w Trondheim, ale tylko dlatego, że bronił mistrzowskiego tytułu. Żyła sezon zakończył jednak z przytupem. Najpierw świetnie spisał się w czwartkowych kwalifikacjach. W piątkowym konkursie był 17., a w sobotę razem z kolegami otarł się o podium w rywalizacji drużynowej, czego Polacy nie doświadczyli już dawno. W zawodach tych w pierwszej serii poszybował na 231. metr, a w drugim skoku uzyskał 218 m. W sumie miał ósmy wynik w stawce zawodników. Był najlepszy z Polaków. - W tym pierwszym skoku dostałem trochę powietrza pod narty, a w Planicy jak się takie coś dostanie, to jest coś pięknego. W drugim było ciężko, ale wyciągnąłem metry. To było fajne zakończenie sezonu dla mnie. Cieszę się, że mogłem pokazać, że jeszcze potrafię latać. Do tego każdy z nas dawał z siebie, ile mógł i do ostatniego skoku walczyliśmy o podium - cieszył się Żyła. W niedzielę (30 marca, godz. 9.30) jeszcze jest konkurs indywidualny, ale Żyły w nim zabraknie. Wystąpi w nim 30 najlepszych zawodników z klasyfikacji PŚ z grona tych, którzy są w Planicy. Z Planicy - Tomasz Kalemba, Interia Sport