Tomasz Kalemba, Interia Sport: W sprzęcie nie ma wielkich zmian, bo być ich nie mogło, ale chyba świat skoków czekał na następstwa skandalicznych wydarzeń w Trondheim. Łukasz Kruczek: - To prawda. Na kongresie FIS w Portugalii dokonało się najważniejsze i to jest punkt wyjścia do tego, by oczyścić atmosferę w skokach. Najsłabszy punkt tej dyscypliny sportu w ostatnich latach został zmieniony. W końcu będzie ktoś ze świata skoków, kto wie, na czym powinno polegać właściwe przygotowanie sprzętu. PZN go zwolnił, a teraz został kontrolerem FIS. To pokłosie afery na mistrzostwach świata "Gdyby tego ruchu nie było, to byłaby droga do upadku" Wygląda na to, że chyba jest duże zadowolenie po tym, jak ogłoszono odejście Christiana Kathola i przyjście Mathiasa Hafele w jego miejsce? - Bylibyśmy bardzo niezadowoleni, gdyby tego ruchu nie było. Sytuacja już dosyć mocno eskalowała i gdyby to przeszło bez echa albo bez jasnych i stanowczych decyzji, to wszyscy dookoła mieliby świadomość tego, że jesteśmy na drodze do upadku. Przez lata kontrolerem był Sepp Gratzer, ale po jego przejściu na emeryturę zaczęły się duże problemy. - Sepp był ciągle blisko skoków i w końcu został kontrolerem. On ewoluował razem z tym środowiskiem. Kiedy technologia zaczynała coraz mocniej wchodzić do skoków, to on był cały czas przy tym. Wiedział, na czym to polega. Był blisko ze wszystkimi ekipami i ciągle zbierał od nich informacje. Przede wszystkim reagował jednak na bieżąco na wydarzenia w skokach, choć było wiele narzekań na niego. Nikt się jednak nie spodziewał tego, że jak przejdzie na emeryturę, to znajdziemy się w takiej, a nie innej sytuacji. W Polsce już pojawiają się głosy kibiców, ze mamy przechlapane, skoro teraz stery kontrolera przejmuje Mathias Hafele, którego Polski Związek Narciarski się pozbył? - Pytanie tylko, dlaczego mamy mieć przechlapane? Jeśli będzie kontrola i wszyscy będą mieć stroje zgodne z przepisami i będzie decydowała tylko wartość sportowa, to będą równe warunki dla wszystkich. Podkreślam jednak słowo "jeśli". Oczywiście Mathias to jest były pracownik PZN, ale z drugiej strony nie ma raczej zadry w stosunku do Polski. Mieszka cały czas w naszym kraju. On ma przede wszystkim wykonywać swoje zadania w sposób rzetelny i równy wobec wszystkich. Tego się od niego oczekuje. To jest rzeczywiście taka osoba, która może nad tym zapanować? - Mathias od kilku lat planował pewne rzeczy i przygotowywał swoje pomysły dotyczące regulaminów i uproszczenia zasad. Był mocno zakręcony na tym punkcie. Teraz ma możliwość wprowadzenia swoich pomysłów. I dopiero w tym momencie zderzy się z rzeczywistością. Myślę, że dopiero po kilku pierwszych zawodach zobaczymy, czy będzie się potrafił odnaleźć w nowej roli. Teraz zobaczy całą tę sytuację od drugiej strony. To trochę jest tak, jak zawodnik wciela się w rolę trenera. Od razu widać pewne rzeczy inaczej. To, co wydawało się niemożliwe, naraz staje się możliwe i na odwrót. Bez dwóch zdań mamy do czynienia z nowym otwarciem w skokach narciarskich i to jest najważniejsza informacja z Portugalii. W sprzęcie wielkich zmian nie będzie, bo mamy igrzyska, ale drobne korekty są szykowane? - Decyzje dotyczące najważniejszych zmian w kombinezonach zakończyło się głosowaniem 50 na 50. Przesuwamy zatem podjęcie decyzji w czasie i czekamy na skompletowanie nowych kontrolerów. Zaplanowano już dodatkowe posiedzenie komisji sprzętowej na 3 czerwca, które odbędzie się on-line. Tam zapadną decyzje co do tego, jak będą wyglądały kombinezony. W tej chwili wiadomo, że będzie ograniczona liczba kombinezonów i mają być one przewożone przez FIS. W kuluarach mówiło się, że być może będzie rotacja kontrolerów pomiędzy zawodami. Wymaga to jednak tego, że muszą oni mieć podobny poziom postrzegania, jak i egzekwowania przepisów. Będzie też próba wprowadzenia obserwatorów w czasie kontroli. Jak to będzie jednak wyglądało, zdecyduje się dopiero jesienią, bo nie było jednoznacznego pomysłu, jakby to miało wyglądać. Myślę, że tak naprawdę wielkie zmiany będą dopiero po igrzyskach olimpijskich. Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Interia Sport