Reprezentacja Polski w skokach narciarskich kolejny rok z rzędu spisuje się o wiele poniżej oczekiwań. Kadra prowadzona przez Thomasa Thurnbichlera niestety nie pokazała zbyt dużego progresu, w stosunku do tego, co oglądaliśmy w poprzednim sezonie. "Mówiłem, że należy go zwolnić". Gromy w Thurnbichlera, były trener Stocha uderza z całą mocą W związku z tym wiele osób zwraca oczywiście uwagę na pracę Thomasa Thurnbichlera. Po niedzielnym konkursie w Oberstdorfie swoiste wotum nieufności w stronę selekcjonera wystosował także Aleksander Zniszczoł, a jego słowa poszły w świat. Stoeckl w ogniu pytań. Co z Thurnbichlerem? - Słabo, no jest słabo - zaczął nasz reprezentant. - Teraz trzeba sobie postawić pytanie, dlaczego? Dlaczego tak, a nie inaczej? To jest bardzo dobre pytanie - powiedział przed kamerami Eurosportu 36. zawodnik pierwszego konkursu Turnieju Czterech Skoczni. Trzy grosze dorzucił także Adam Małysz, który stwierdził, że nie wierzy już, że problemem jest tylko sprzęt. W związku z tym wszystkim przyszłość Austriaka stała się obiektem pytań. Olimpijczyk nie miał zamiaru milczeć. Brutalna diagnoza ws. Dawida Kubackiego. "Stracony" Poznaliśmy także oficjalne stanowisko związku, który nie ma w tej sprawie żadnych wątpliwości. Alexander Stoeckl rozwiał wszelkie pytania. - Thomas ma kontrakt do 2026 roku - stwierdził Austriak w rozmowie z "WP SportoweFakty", ucinając plotki. Stoeckl uważa także, że nie cała wina może spadać na Thurnbichlera. - Oczywiście, mamy mieszane uczucia po tym konkursie. Natomiast te skoki Pawła pokazują, że zmierzamy w dobrym kierunku, pokazują reszcie drużyny, że nie jest niemożliwym znalezienie się w czołowej dziesiątce - stwierdził. Kolejna szansa na pokazanie jakiejkolwiek poprawy już od wtorku, gdy skoczkowie będą rywalizować na obiekcie w Ga-Pa.