Staszek Biela od dziecka wykazywał wielkie zdolności do sportu. Jako 16-latek zajął wraz z: Andrzejem Gąsienicą, Pawłem Słowiokiem i Adamem Cieślarem piąte miejsce w rywalizacji drużyn w kombinacji norweskiej w mistrzostwach świata juniorów. Rok później był szósty indywidualnie w Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy w Libercu. Już wtedy imponował wynikami na skoczni. Wygrywał wtedy z Rosjaninem Jewgienijem Klimowem, który również uprawiał dwubój, a potem triumfował w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich. Zresztą jako 13-latek, Biela już startował w mistrzostwach Polski razem z seniorami. Wiązano z nim wówczas duże nadzieje. Porzucił jednak kombinację norweską i przeniósł się do skoków narciarskich. Najlepiej wiodło mu się w latach 2014/2015. W styczniu 2015 roku wystąpił nawet w dwóch konkursach Pucharu Świata w Wiśle i Zakopanem, zajmując miejsca w piątej dziesiątce. W Planicy i w Brotterode był w Pucharze Kontynentalnym zaraz za podium. W 2015 roku zajął siódme miejsce w Uniwersjadzie w Strbskim Plesie. Triumfował wówczas Bułgar Władimir Zografski. Brązowy medal wywalczył z kolei w rywalizacji drużynowej razem z Andrzejem Zapotocznym i Jakubem Kotem. Dwa lata później też przywiózł z tej imprezy brąz z Ałmatów, gdzie po medal w drużynie sięgnął razem z Krzysztofem Miętusem i Przemysławem Kantyką. W 2016 r. był szósty w mistrzostwach Polski seniorów na igelicie. Za nim znaleźli się tacy zawodnicy, jak Piotr Żyła, czy Stefan Hula. To go podbudowało. Po sezonie 2017/2018 definitywnie rozstał się ze skokami narciarskimi. Miał wówczas 24 lata. - Kochałem skoki, ale książka jest już zamknięta - mówił kilka lat temu, dodając, że w skokach poczuł wypalenie i brak motywacji. Wielkie zmiany w skokach narciarskich. Mamy głos z PZN. "To ostatni gwizdek" Zostawił skoki narciarskie i wsiadł do szybowca. Teraz zanotował wielki sukces Na nowo odnalazł się w świecie sportu wysoko ponad ziemią. Jego pasją i nowym zajęciem stało się szybownictwo. Bardzo szybko trafił do juniorskiej reprezentacji Polski. Już wtedy o obiecującej karierze zawodnika ze Starego Bystrego mówił Sebastian Kawa. To legenda tego sportu. Na koncie ma on 18 tytułów mistrza świata i jest najwybitniejszym pilotem w historii szybownictwa. Teraz Kawa w zawodach FAI Sailplane Grand Prix, jakie przez tydzień odbywały się na lotnisku w Nowym Targu, zajął trzecie miejsce. Biela został niespodziewanie - także dla siebie - zwycięzcą, a była to kwalifikacja do 12. Finałów Mistrzostw Świata FAI Sail Plane Grand Prix, jakie pod koniec sierpnia odbędą się we francuskim Saint-Auban. Z każdego z etapów kwalifikacyjnych wyłoniono najlepszych pilotów (w Nowym Targu kwalifikację uzyskało dwóch). Łącznie 20 najlepszych zawodników z całej serii uzyskało prawo startu w wielkim finale mistrzostw świata. I w tym gronie jest Biela. Szybownictwo przelotowe polega na ściganiu się po wyznaczonych - w zależności od pogody - trasach. To sztuka latania w zgodzie z naturą. Pilot wykorzystuje jedynie naturalne siły, takie jak prądy termiczne, żagiel, czy fale, by utrzymać się w powietrzu, nabrać wysokość i przemierzać długie trasy wyłącznie z pomocą powietrznych wznoszeń. Trasy w zawodach Grand Prix są celowo skrócone, aby rywalizacja była dynamiczna i atrakcyjna dla widzów. Cały wyścig trwa około dwóch godzin, a w tym czasie piloci pokonują dystans ok. 300 - w zależności od warunków pogodowych. Szybowce są holowane w powietrze przez samoloty, a następnie piloci ustawiają się w powietrzu, aby przeciąć linię startu w dozwolonej wysokości i prędkości. Gdy nadejdzie odpowiedni moment, wszyscy jednocześnie przecinają linię startu, rozpoczynając emocjonującą walkę o zwycięstwo. Zasady są proste i przejrzyste - kto pierwszy przekroczy linię mety, ten wygrywa. Zupełnie jak w Formule 1 - tam jest precyzja i walka z żywiołem w trzech wymiarach. Dzięki nowoczesnym technologiom wyścigi można śledzić na żywo online. Transmisje są wzbogacone o komentarz ekspertów, którzy na bieżąco analizują przebieg rywalizacji i przybliżają widzom złożoność decyzji podejmowanych przez pilotów w trakcie lotu. To doskonała okazja, aby zobaczyć, jak wygląda wyścig szybowcowy z bliska i poczuć emocje towarzyszące tej wyjątkowej dyscyplinie. Słoweńcy mają Primoza Roglicia, a Polska ma Stanisława Bielę. Powstał film o Polaku Słoweńcy mają Primoza Roglicia, który ze skoków przeszedł do kolarstwa i tam odnosi wielkie sukcesy. Polska ma Stanisława Bielę, który na razie wbił się do ścisłej światowej czołówki, ale - patrząc na to, jak rozwija się jego kariera w nowym sporcie - ma szansę na wielkie sukcesy. Sukces w Nowym Targu, gdzie tak poważne zawody szybowcowe odbywały się pierwszy raz od dekad, sprawił, że musi przygotowywać się do finałowych zawodów MŚ. Przed rywalizacją na najwyższym światowym poziomie czekają go jeszcze starty w innych zawodach. - Muszę polatać w rejonie mistrzostw świata, by poprzypominać sobie te wszystkie alpejskie górki. Byłem tam kilka razy, ale trzeba jechać jeszcze raz, by sobie trochę potrenować. Zawsze nastawiam się na to, co mam zrobić w danym momencie. Na wynik natomiast nie nastawiam się z góry, bo wiem, że sam przyjdzie, jak będę robił swoje. Wygrana w Nowym Targu była dla mnie ogromnym zaskoczeniem i wielką radością - opowiadał Biela, który jest zawodnikiem Aeroklubu Nowy Targ. 31-latek w szybownictwie stał się już marką. O jego drodze od sportów zimowych do szybownictwa powstał film dokumentalny. "Kosiak" w reżyserii Grzegorza Szczepaniaka i Jakuba Radeja, w którym jednym z bohaterów jest też Adam Czeladzki, miał swoją światową premierę trzy lata temu. Został wyprodukowany przez Wojciecha Kalisza, a operatorem kamery był Bartłomiej Piekło. "Kosiak" to w języku lotniczym niski przelot nad terenem. Tak zwany lot koszący. Jest też ambasadorem marki IDE FLY i SKY CHAMP, które produkuje ubiory dla pilotów. Nasz zawodnik przez lata dosiadał polskich szybowców, ale od pewnego czasu lata na niemieckim Ventus 3TS firmy Schempp Hirth. Latanie to całe jego życie, a szybownictwo jest jak dobra gra strategiczna Latanie to całe jego życie. Najpierw były narty, a teraz przesiadł się do maszyny ze skrzydłami. - Od szóstego roku życia kochałem latanie. Zawsze, gdy tylko coś unosiło się w powietrzu, było to dla mnie marzeniem i inspiracją, aby samemu też latać. Bawiłem się też modelarstwem - to była dla mnie namiastka lotu, sposób, by choć trochę poczuć wolność w powietrzu. Jakby tego było mało, to od pewnego czasu skaczę też ze spadochronem. Mam świadectwo kwalifikacji skoczka spadochronowego i mogę skakać z 4000 metrów. Spełniłem zatem kolejne swoje marzenie - opowiadał. W szybownictwie cała zabawa polega na szukaniu najlepszych noszeń. To jest jak gra strategiczna. Trzeba mieć zatem doskonałą technikę, ale przy tym jest też wiele szacowania i kalkulacji. A to jest dorobek Stanisława Bieli w szybownictwie: srebrny medal mistrzostw Polski seniorów w Stalowej Woli (2021)brązowy medal mistrzostw Polski juniorów w Lesznie (2018)dwa drugie miejsca w prestiżowych zawodach szybowcowych Flight Challenge Cup w Prievidzy na Słowacji (2021 i 2025)zwycięstwo w zawodach CCR - Coppa Citta di Rieti w trudnym terenie górskim w Rieti we Włoszech (2024)wygrana w kwalifikacyjnych zawodach FAI Sailplane Grand Prix w Nowym Targu, zapewniła mu awans do 12. Finałów Mistrzostw Świata FAI Sailplane Grand Prix (2025)do niego należą też trzy rekordy Polski