Fani siatkówki z pewnością ostrzyli sobie zęby na środowe mecze PlusLigi. W końcu na ten dzień zaplanowano trzecie spotkania Aluronu CMC Warta i Bogdanki Luk Lublin oraz Jastrzębskiego Węgla i PGE Projektu Warszawa. Pierwsza para rywalizuje o tytuł, natomiast stawką w przypadku drugiej jest trzecie miejsce. W pierwszym meczu pomiędzy ekipami z Warszawy i Jastrzębia-Zdrój Projekt na terenie rywala triumfował 3:0 (25:22, 25:22, 25:21). Miało to miejsce 30 kwietnia. Cztery dni później oba zespoły zagrały w Warszawie, gdzie znów Projekt okazał się lepszy (3:1). Na środę 7 maja zaplanowano trzecie starcie, do którego siatkarze Piotra Grabana przystępowali z bilansem 2:0. Oznaczało to, że jeśli triumfują po raz trzeci, w ich ręce trafi brąz. Oto brązowi medaliści PlusLigi sezonu 2024/2025. Wszystko rozstrzygnęło się w pięciu setach Trzecie starcie pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Projektem Warszawa rozpoczęło się o godz. 17:30. Od pierwszego punktu spotkanie było bardzo wyrównane. Kiedy na tablicy wyników widniał remis 3:3, gospodarze wzięli się do roboty i odskoczyli rywalom. Po chwili zrobiło się już 6:3 dla Jastrzębskiego. Silną zagrywką regularnie popisywał się Tomasz Fornal, jednak zawodnicy z warszawskiego Projektu solidnie radzili sobie z "rakietami" puszczanymi przez reprezentanta Polski. Jastrzębianie często korzystali z zagrań do Łukasza Kaczmarka, który nieźle prezentował się w ataku. Od wspomnianego stanu 3:3 Jastrzębski Węgiel już do końca pierwszego seta nie wypuścił z rąk prowadzenia. Nie pomogły nawet "gwoździe" wbijane przez Jakuba Kochanowskiego, który często otrzymywał piłkę do ataku na środku siatki. Bardzo ważny punkt (na 21:18) po długiej, emocjonującej akcji Jastrzębski Węgiel zdobył po ataku wspomnianego Kaczmarka. Partia ta zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 25:21. W zespole z Jastrzębia-Zdrój dobrze funkcjonowały tzw. pajpy, czyli ataki w drugie tempo. Trzeba przyznać, że środowy mecz stał na naprawdę ogromnym, siatkarskim poziomie. Dodając do tego nieustanny aplauz miejscowej publiczności, byliśmy świadkami wielkiego widowiska. Druga partia od samego początku była już dużo bardziej zacięta. W niej siatkarze Projektu Warszawa prezentowali się znacznie lepiej. Przynajmniej w pierwszej fazie. W pewnym momencie goście prowadzili 12:9, jednak Jastrzębski Węgiel skrupulatnie odrabiał straty. Przyjezdni znów doznali chwilowego olśnienia. Kiedy wygrywali 18:16, trener gospodarzy poprosił o czas. Krótka przerwa i kilka wskazówek nie przyniosły pożądanego efektu. Goście zdobywali kolejne punkty po ataku z "przesuniętej krótkiej" Kochanowskiego oraz asie serwisowym Niemca Linusa Webera. Reprezentant Polski chwilę później także dołożył oczko dla swojej drużyny po kapitalnej zagrywce, dzięki czemu Projekt doprowadził do wyrównania w całym meczu (25:19). Projekt ewidentnie złapał wiatr w żagle. W trzecim secie szybko wyskoczył na wynik 7:4. Warszawska ekipa coraz częściej zaczęła korzystać z bloku, który wiele razy był piekielnie skuteczny. Zawodnicy Piotra Grabana być może nie grali zbyt spektakularnie, ale za to skutecznie. - Warszawa pcha się do lepszej gry, wyciska maksimum - podkreślali komentatorzy Polsatu Sport. Przy stanie 15:11 dla gości sytuacja Jastrzębskiego zaczęła robić się coraz bardziej skomplikowana. Mimo to - przy wielkim, zagorzałym wsparciu kibiców - gospodarze zbliżyli się do rywali na jeden punkt, ale to nie wystarczyło. Warszawianie kolejny raz w tej partii wykazali się koncentracją i pragmatyzmem. To zaowocowało triumfem 25:22 w trzecim secie. Aby "utrzymać się przy życiu", zawodnicy Marcelo Mendeza musieli zwyciężyć w czwartej odsłonie. Ta rozpoczęła się dla nich lepiej niż wyśmienicie. Po kilku minutach prowadzili 4:0, na co prośbą o czas zareagował szkoleniowiec PGE Projektu. W końcu goście zaczęli zdobywać punkty, jednak Jastrzębski długo utrzymywał dosyć pokaźną przewagę. Jedna ze skutecznych akcji ze skrzydła autorstwa Norberta Hubera wywołała euforię zarówno w drużynie, jak i na trybunach. Zwłaszcza dlatego, że chwilę później Huber w pojedynkę zablokował atak z "pajpa". Emocje sięgały zenitu. Pod koniec seta obie ekipy dzielił jeden punkt. Przy wyniku 21:20 Jastrzębski Węgiel był o cztery oczka od tie-breaka, a Projekt Warszawa pięć od zgarnięcia medalu. Tym razem gospodarze wytrzymali ciśnienie i wygrali 25:23. Oznaczało to, że o wszystkim zadecyduje set numer pięć. W nim warszawiacy od razu ruszyli do ataku. Siatkarze Jastrzębskiego wyglądali tak, jakby zapomnieli, że właśnie "walczą o życie" w trzecim spotkaniu o trzecie miejsce. Ze stanu 1:5 gospodarze ruszyli w szaleńczą pogoń, doprowadzając do remisu 8:8. Trudno wyobrazić sobie bardziej zacięty i emocjonujący mecz o taką stawkę. Nagle wszystko odwróciło się o 180 stopni. W decydującym momencie to jednak goście wykazali się zimniejszą krwią. Tuż po godz. 20:00 Projekt wygrał w tie-breaku 15:12. To oznaczało, że do wyłonienia brązowych medalistów nie będzie potrzebny już czwarty mecz. Dzięki środowej wygranej 3:2 (21:25, 25:19, 25:22, 23:25, 15:12) krążek powędrował do ekipy Piotra Grabana.