Z siedmiu wcześniejszych spotkań Duńczyczy aż sześć wygrali różnicą co najmniej 10 bramek. Jedynie Czesi powalczyli trochę bardziej, defensywa zastosowana przez ekipę Xaviera Sabate sprawiła trochę problemów być może najlepszej drużynie w historii piłki ręcznej. Bo tak powoli można myśleć, dominacja podopiecznych Nikolaja Jacobsena jest tak olbrzymia. Jak chyba nigdy dotąd żadnego zespołu w całej historii dyscypliny. Może Rumunia w latach 60. i 70. poprzedniego wieku osiągała podobne sukcesy. Może i Francja 10-15 lat temu. Nikomu innemu jednak nie udało się wygrać mundialu trzy razy z rzędu. A Dania pewnie zmierza po czwarty kolejny tytuł. Dramat Polaków na mundialu. Bielecki nie wytrzymał. I zszokował dziennikarza A przecież to zespół przyszłościowy, najstarsze gwiazdy już zakończyły kariery. Choćby bramkarz Niklas Landin czy legendarny rozgrywający Mikkel Hansen. Mają godnych następców, to już widać. Emil Nielsen powinien być w tej drużynie już dawno temu, nie trafił przecież do Barcelony w obecnym sezonie. Selekcjoner Duńczyków stawiał na innych, ale w końcu nie miał wyjścia. Dziś ma zaporę niemal nie do przejścia, kwestia najlepszego bramkarza turnieju jest pewnie rozstrzygnięta. Portugalia to największa rewelacja tego turnieju - pierwszy raz w historii awansowała do ćwierćfinału mundialu, a po thrillerze pokonując Niemców - także i do półfinału. Dziś zderzyła się jednak w Unity Arenie w Oslo z duńską ścianą. Trzy kary dla Portugalczyków już w pierwszych minutach spotkania. To nie podcięło im skrzydeł, odrabiali straty Aby pomarzyć o triumfie Portugalczycy musieli zagrać niemal idealnie, bezbłędnie. Tymczasem wyszli chyba trochę zbyt przemotywowani, nie minęły trzy minuty meczu, a już Portugalia grała trójką w polu. Przy czym jedynie Victor Iturriza wyleciał z boiska za faul, to musiało boleć. Gdy siły się wyrównały, Dania prowadziła 6:2. Można się było obawiać, że taki początek wszystko załatwi, że mecz straci emocje. Na szczęście dla tego widowiska Portugalczycy podjęli walkę. Choć sami sobie robili pod górkę. Pedro Portela, a później Francisco Costa przegrali pojedynki z Emilem Nielsenem przy rzutach karnych. Bramkarz Barcelony miał w tej połowie dobre przebłyski, koncert zaczął dawać w drugiej połowie. Dlatego jeszcze przed przerwą Portugalczycy mogli mieć jakieś nadzieje, czasem zmniejszali straty do dwóch trafień, a w 21. minucie - nawet do jednego. Wtedy trafił na 12:13 Diogo Branquinho, a za moment mógł być nawet remis. Piłka nie dotarła jednak na koło do Luisa Frade. A gdy Portela rzucił ze skrzydła w głowę Nielsena i "zarobił" karę, sytuacja znów się skomplikowała. Pierwsze 20 minut skończyło się więc wynikiem 20:16. Co Portugalczycy zdobyli bramkę, to zostali za chwilę skontrowani. Nikt na świecie nie potrafi tak szybko grać ze środka jak Dania. Jedno podanie, za moment drugie i już któryś z jej zawodników jest sam na sam. Mathias Gidsel czy Rasmus Lauge raz po raz tak karcili portugalskich bramkarzy. A jak nie oni, to ktoś inny. Portugalia - Dania w półfinale mistrzostw świata w piłce ręcznej. Kapitalna forma Emila Nielsena, bramkarz Barcelony MVP meczu W ćwierćfinale, w meczu z Brazylią, Duńczycy pozwalali rywalom harcować przez nieco ponad 30 minut. A później przyspieszyli i załatwili sprawę w kilka minut, robili rywali. Portugalczycy też o tym wiedzieli, że start drugiej części meczu będzie dla niej kluczowy. Albo utrzyma się w grze, albo też straci resztę złudzeń. Szybko bramkę zdobył Iturriza, jeszcze przez moment różnica była minimalna. A później swoją klasę zaczął pokazywać Nielsen. Bramkarz Barcelony nie wygląda może z zewnątrz jak profesjonalny sportowiec, dyplomatycznie mówiąc, jest... nieco otyły. Umiejętności ma jednak kosmiczne, z wielką łatwością podnosi nogę na wysokość poprzeczki. To on zaczął "katować" Portugalczyków, bronił wszystko. Może jedynie poza karnymi Antonio Arei. Jeszcze w 35. minucie było 24:18, a później już ruszyło. Gdy w 44. minucie Nielsen zaliczył siódmą interwencję po przerwie, a 14. w meczu, Dania wygrywała 30:20. Nie było więc mowy o jakiekolwiek walce, karty zostały rozdane. Osiem bramek Rasmusa Lauge, dziewięć Mathiasa Gidsela - to robiło różnicę. Kibice czekali jednak na kolejną czterdziestkę ze strony mistrzów świata. I ten moment nastąpił, gdy na początku ostatniej minuty trafił Emil Madsen, na 40:27. I tak się skończyło, siódmy zespół przegrał z obrońcą tytułu różnicą większą niż 10 bramek. W niedzielę Dania zagra z Chorwacją o złoto - początek spotkania o godz. 18. Wcześniej, o godz. 15, Portugalia zmierzy się z Francją, stawką będzie trzecie miejsce. Dania - Portugalia 40:27 (20:16) Dania: Nielsen (15/40 - 38 proc.), Green (0/2 - 0 proc.) - Gidsel 9, Lauge 8, Kirkelokke 5, Pytlick 5, Jakobsen 5 (3/4 z karnych), Landin 3, Jorgensen 2, Madsen 1, A Plogv Hansen 1, Saugstrup 1, Andersson, Bergholt, Hald, Arnoldsen. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 3/4. Portugalia: Capdeville (5/28 - 18 proc.), Rema (3/20 - 15 proc.) - Areia 5 (5/5 z karnych), Iturriza 4, Frade 3, Silva 3, Fernandes 2, F. Costa 2 (0/1), M. Costa 2, Portela 1 (0/1), Magalhaes 1, Branquinho 1, Salvador 1, Gomes 1, Oliveira 1, Branado. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 5/7.