Partner merytoryczny: Eleven Sports

"Orły Nawałki" zaskoczone. Niespodziewany cios. Brazylijczyk strzelił w koszulce Polaka

21 czerwca na Stadionie Śląskim odbył się ikoniczny mecz w ramach "Ronaldinho Show". Legendarny Brazylijczyk i jego drużyna rozegrali tego dnia mecz z jedną z najlepszych generacji reprezentantów Polski w XXI wieku - "Orłami" Adama Nawałki. Polacy od samego początku przejęli inicjatywę zmuszając rywali do głębokiej defensywy. Niestety nie pozwoliło im to objąć prowadzenia w meczu. Sztuka ta udała się Brazylijczykom, a konkretnie Diego Souza, biegający w koszulce Adama Kostki. Boruc nie miał szans.

Mecz "Ronaldinho Show" Polska - Brazylia
Mecz "Ronaldinho Show" Polska - Brazylia /Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER / x.com @sport_tvppl/Foto Olimpik/x-news

Cóż to był za początek spotkania w wykonaniu "Orłów Nawałki". Polacy, którzy 21 czerwca wybiegli na murawę Stadionu Śląskiego, aby zmierzyć się z brazylijskimi gwiazdami, kompletnie zdominowali swoich oponentów zza oceanu. Mimo posiadania w składzie legendarnego Ronaldinho, piłkarze w żółtych strojach nie potrafili odnaleźć się na chorzowskim stadionie.

Wartym wyróżnienia jest między innymi Sebastian Mila, który miał kilka okazji do zdobycia gola otwierającego spotkanie. Równie aktywny był niedawno kończący karierę reprezentacyjną Kamil Grosicki, który rajdami z lewej strony boiska niejednokrotnie męczył brazylijskich defensorów. Niestety w żadnej z wymienionych okazji nasi reprezentanci nie byli w stanie umieścić piłki w siatce pilnowanej przez Heltona. To nie mogło się skończyć dobrze, bowiem jak mawia stare piłkarskie porzekadło - "Niewykorzystane okazje lubią się mścić". Tak było i tym razem.

Diego Souza z pięknym golem przeciwko "Orłom Nawałki". Artur Boruc nie miał żadnych szans

W 27. minucie, po jednej z akcji "Biało-czerwonych" piłka znalazła się pod nogami głównej gwiazdy tego przedstawienia - Ronaldinho. Ten przeprowadził futbolówkę na połowę rywali i świetnym otwierającym podaniem uwolnił biegnącego na skrzydle Andre Santosa. Obsłużony dobrym podaniem Santos zdecydował się na momentalne dośrodkowanie w pole karne, gdzie czekał już Diego Souza. Legenda brazylijskich boisk miała idealną okazję do strzelenia gola, bowiem pilnujący go Michał Pazdan, stał kilka metrów od rywala. Souza wykorzystał to zdobywając efektownego gola "szczupakiem". Strzał został oddany z bliskiej odległości, dlatego też Artur Boruc nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.

Wymieniony tercet od razu przystąpił do celebracji gola, a kamera skierowana na Brazylijczyków ujawniła dość interesujący szczegół. Zdobywca otwierającej bramki biegał tego dnia z nazwiskiem... Adama Kostki. Ta też został przedstawiony przez realizatorów, przez co komentujący to spotkanie Mateusz Borek miał pewne problemy z rozpoznaniem strzelca. Nie zmieniło to faktu, że zdominowani Brazylijczycy zdołali otworzyć wynik tego spotkania, zaskakując tym samym "Orły Nawałki".

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem