Tego się nie dało oglądać. Długo w drugiej połowie to rywale byli jedyną drużyną, która oddała w tej części gry celny strzał. Nie, nie wygrywaliśmy kilkoma bramkami po pierwszej połowie. Umęczyliśmy 1:0, a później momentami byliśmy zmuszeni bronić tego rezultatu. Dlaczego? Bo przy piłce byli goście. I to, jak często musieliśmy za nią biegać, jest najbardziej rozczarowujące. Posiadanie piłki - 50/50. Z takim rywalem, na własnym stadionie, w meczu towarzyskim, w dodatku z motywującym smaczkiem w postaci ostatniego meczu Kamila Grosickiego... To powinna być dominacja. Mogliśmy po tym spotkaniu narzekać na skuteczność, w najgorszym razie - na brak tworzenia sytuacji. Ale nie zakładałem w najczarniejszym scenariuszu, że nie będziemy potrafili poklepać, przegrać dłużej z lewej na prawą i z powrotem, po prostu zagrać ten mecz na swoich warunkach. Lepszych, gorszych, ale swoich. Z kim mamy to zrobić, jak nie z Mołdawią u siebie? Już z Litwą i Maltą nie było wspaniale, delikatnie mówiąc, ale nie było pod tym względem aż tak źle. Na Stadionie Śląskim tylko osiem ataków pozycyjnych zdołała zbudować drużyna Probierza. Prawie trzy razy mniej niż w poprzednim meczu. Wisła może stracić gwiazdę. Agent już nie ukrywa, to jednak była prawda Kamil Grosicki najlepszym Polakiem na boisku. To mówi samo za siebie Można przytaknąć pochwałom Jakuba Modera, po którym widać, że zaczął regularnie grać w klubie. Decyzja o przenosinach do Feyenoordu była strzałem w dziesiątkę zwłaszcza dla reprezentacji Polski. Nieźle wypadł Jakub Kamiński, robiąc wiatr podobny do tego, którym już nie będzie raczył nas Kamil Grosicki. Skrzydłowy Pogoni Szczecin - choć zagrał tylko pół godziny - dla mnie był najlepszym piłkarzem na boisku. To mówi wszystko o dyspozycji biało-czerwonych. Zastanawiam się, czy leci z nami pilot? Czy taka seria meczów nie była idealną okazją do tego, by zbudować zręby stylu tej drużyny, dopracować automatyzmy i schematy? Ja ich nie dostrzegam. Mieliśmy trenerów, którzy byli krytykowani za słabe mecze, gdy naprzeciw nas stawały największe futbolowe potęgi. A teraz - po trzech meczach z Litwą, Maltą i Mołdawią - zastanawiam się, czy kiedykolwiek było łatwiej podnieść poziom zgrania tej grupy ludzi? Poprawić atmosferę tak w środku, jak i na zewnątrz drużyny narodowej, pakując po kilka bramek znacznie niżej notowanym rywalom? Sceny w Chorzowie, tak potraktowali się Lewandowski i Probierz. Wszystko się nagrało To się nie udało. Może z Finlandią odpali? Może okaże się, że wszystkie asy pozostały w rękawie eleganckiej marynarki naszego selekcjonera? Bardzo bym tego chciał, ale póki co - jestem sceptyczny. Piszę, co widzę. Wytężam wzrok, by znaleźć światełko w tunelu, ale obawiam się, że to nadjeżdżający pociąg linii Warszawa - Helsinki. Jeśli wciąż będziemy tak grać, zderzenie będzie brutalne.