Chociaż może brzmi to wyjątkowo dziwnie, na kilka kolejek przed końcem sezonu ligowego Manchester City, zamiast walczyć o mistrzostwo Anglii, musi drżeć o pozycję na podium tabeli ligowej. "Obywatele" rozgrywają jedną z najgorszych kampanii od lat, choć mają szansę na trofeum. 17 maja zmierzą się z Crystal Palace w finale Pucharu Anglii. W sobotę podopieczni Pepa Guardioli stanęli przed zadaniem w teorii prostym. Mierzyli się na wyjeździe z Southamptonem, który już dawno spadł z ligi i jest zdecydowanie najgorszą drużyną tego sezonu Premier League. "Święci" niespodziewanie postawili się jednak faworytowi, a po końcowym gwizdku na St. Mary's Stadium wybuchła euforia. Sensacja w Premier League. Southampton zatrzymał Manchester City "The Citizens" dominowali niemal od pierwszego gwizdka arbitra, ale nie byli w stanie przekuć żadnej z okazji w gola. Czas upływał, przyjezdni nabijali kolejne statystyki jak rzuty rożne, czy liczba podań, ale tego dnia celowniki ich zawodników były wyjątkowo rozregulowane. W defensywie dwoił się i troił przede wszystkim bezbłędny niemal tego dnia Jan Bednarek. Swoje dołożył także Aaron Ramsdale. Co z przyszłością Szczęsnego? Flick odpowiedział. Poszło w świat Guardiola się irytował, ale miał ku temu powody. Haaland wyglądał bardzo słabo, a Phil Foden, czy Kevin de Bruyne również zagrali poniżej swoich możliwości. Kiedy arbiter zagwizdał po raz ostatni, tablica świetlna wskazywała wynik 0:0, a sensacja stała się faktem. Skazywany na pożarcie Southampton urwał punkty Manchesterowi City, pomimo faktu, że przez cały mecz oddał zaledwie dwa strzały. Po stronie gości było ich za to aż 26, ale żaden nie wylądował w siatce. Niekwestionowanym bohaterem meczu został świetny tego dnia Jan Bednarek. Od portali "Flashscore", czy "Whoscored" zebrał on najwyższe noty. Choć wynik nie ratuje w żaden sposób "Świętych", to reprezentant Polski ma pełne prawo czuć satysfakcję.