Francuzi pałali żądzą zemsty za półfinał Euro 2024. Przegrali wówczas z "La Furja Rocha" 1:2. Teraz role miały się odwrócić, ale jak się okazało - tego dnia ekipa Didiera Deschampsa zbyt długo była cieniem samej siebie z ubiegłorocznego czempionatu. Dla niepoznaki to jednak "Trójkolorowi" stworzyli sobie pierwszą groźną sytuację. Prowadzenie mogli objąć jeszcze przed upływem kwadransa. Po strzale Theo Hernandeza piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Trzy gole i zwrot akcji, Niemcy żegnają się ze złotem. Pierwsza taka porażka od 25 lat Hiszpania rozpoczyna demontaż. Francuzi trafieni pięć razy w Stuttgarcie Wkrótce potem rozpoczął się koszmar reprezentacji Francji. Pierwsze dwa ciosy padły na przestrzeni ledwie trzech minut. A w obu sytuacjach w rolę asystenta wcielił się Mikel Oyarzabal. Wynik spotkania uderzeniem z kilku metrów pod poprzeczkę otworzył Nico Williams. Chwilę później na 2:0 podwyższył Mikel Merino, nie dając Mike'owi Maignanowi szans w sytuacji sam na sam. W tym momencie sytuacja Francuzów wydawała się więcej niż trudna. Tuż przed gwizdkiem na przerwę piłka znalazła się we francuskiej bramce po raz trzeci. Tym razem trafienie nie zostało jednak zaliczone. Analiza VAR wykazała, że Dean Huijsen był na pozycji spalonej. Na drugą odsłonę wicemistrzowie świata wyszli z planem odwetu, ale dosyć szybko został on przez rywali brutalnie zweryfikowany. I znowu były to dwa błyskawiczne uderzenia. W 54. minucie rzut karny na gola zamienił Lamine Yamal, a 60 sekund później oko w oko z Maignanem stanął Pedri i bez większego wysiłku dopełnił formalności. Niespełna godzina gry i rezultat 4:0. Na cud nikt już nie liczył. "Tricolores" mogli jedynie powalczyć o zredukowanie rozmiarów blamażu. Dopiero wtedy sprawy w swoje ręce wziął Kylian Mbappe. Najpierw sam wykorzystał rzut karny, a potem asystował przy bramce Rayana Cherkiego. W dodatku samobójcze trafienie zaliczył Dani Vivian. Ale do remontady nie doszło. Jeszcze raz na listę strzelców wpisał się Yamal, a w doliczonym czasie gry do siatki piłkę skierował Randal Kolo Muani i ostatecznie mistrzowie Europy wygrali spotkanie 5:4. To była kanonada godna starcia gigantów. Decydujące potyczki zostaną rozegrane w niedzielę. O trzecie miejsce Niemcy zagrają z Francuzami (Stuttgart, 15:00). W wielkim finale Portugalczycy staną naprzeciw aktualnych mistrzów Europy (Monachium, 18:00).