Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kubica wygrał Le Mans, a później takie sceny na torze. Szok

Historia polskich sportów motorowych pisze się na naszych oczach. Robert Kubica i jego koledzy z zespołu AF Corse dojechali na 1. miejscu w legendarnym wyścigu Le Mans. Polak był pierwszoplanową postacią i to przede wszystkim dzięki niemu, Ferrari 499P z numerem 83 jako pierwsze przecięło linię mety. Polak szybko upomniał się o swoich kolegów, po czym zrobił show na torze.

Robert Kubica
Robert Kubica/NurPhoto via AFP/AFP

Zespół AF Corse, w składzie którego był Robert Kubica, od początku zaliczane było do grona faworytów do wygrania legendarnego wyścigu Le Mans. Polak jednak musiał poczekać na swoją kolej za kierownicą Ferrari, bowiem jako pierwszy w kokpicie pojawił się zespołowy kolega, Brytyjczyk Phil Hanson. Zespół AF Corse wystartował z 13. miejsca i kiedy za sterami hypercara zasiadał Brytyjczyk, lokata zespołu zbytnio się nie poprawiała. 

Robert Kubica napisał historię. Zespół Polaka wygrał Le Mans

Wszystko zmieniło się, kiedy doświadczony polski kierowca pojawił się na torze. Kubica od razu zaczął udowadniać, jak ogromne ma umiejętności, które nabył m.in. podczas zawodów Formuły 1, rywalizując z najlepszymi i najszybszymi kierowcami na świecie. Polak niemalże od razu wprowadził AF Corse do czołówki i nie zaprzepaścił tego nawet Chińczyk Ye Yifey, który pojawił się w kokpicie do Kubicy, jeżdżąc bardzo zachowawczo i mocno hamując w zakrętach, przez co samochód z numerem 83 mocno tracił na tle rywali

Polska - Serbia. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Na szczęście dla AF Corse, Polak znów złapał za kierownicę w kluczowych momentach wyścigu, dając prawdziwy popis. W odniesieniu sukcesu nie przeszkodziła mu nawet kara, która została nałożona na zespół. Szybki przejazd przez aleję serwisową pozwolił Kubicy wrócić do walki o wygraną. Kiedy na kilkanaście minut przed końcem zawodów, ówczesny lider zjechał do boksu, niemal jasne stało się, że tylko tragedia może pozbawić Kubicy zwycięstwa. Ta się na szczęście nie wydarzyła. 

Kubica nie mógł się powstrzymać po wygranej. Koledzy podbiegli i ruszył

Kiedy przeszczęśliwy Kubica zatrzymał się za linią mety, od razu zaczął dopytywać, gdzie są jego koledzy z zespołu. Ci błyskawicznie pojawili się na torze, usiedli na samochodzie, a Kubica wjechał z nimi na dachu do alei serwisowej.

Zwycięstwo w Le Mans to jest coś wyjątkowego. To jeden z najtrudniejszych wyścigów na świecie. Zrobiliśmy wszystko, by wygrać. Byliśmy skupieni, dbaliśmy o nasze auto i wiedzieliśmy, kiedy naciskać. Jestem bardzo szczęśliwy z mojej pracy i całego zespołu

~ mówił Kubica na gorąco po wyścigu.

Kiedy tylko zwycięzcy zajęli swoje miejsce w alei serwisowej, kibice od razu zbliegli z trybun na tor, chcąc zająć jak najlepsze miejsce. To była prawdziwa inwazja. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak Robert Kubica i jego koledzy z AF Corse triumfują. 

To chwili zwycięzcy odsłuchali hymnu Włoch jako państwa, skąd oczywiście pochodzi zwycięski zespół. Następnie kibicom wręczony zostały nagrody za ten sukces. Robertowi Kubicy przez cały czas uśmiech nie schodził z twarzy i trudno się dziwić. Polak z 385 okrążeń przejechał 166 z nich, co stanowi prawie 45% wyścigu. 

Robert Kubica/AFP
Robert Kubica/AFP
Robert Kubica/Charles Coates/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem