Ludzie dręczyli ją w sieci, kiedy była w ciąży. Co teraz? "Ratowanie szczątków"
Adrianan Sułek-Schubert nie spełniła swojego olimpijskiego marzenia i w Paryżu nie sięgnęła po medal. W rywalizacji siedmioboistek zajęła dopiero 12. miejsce. Myślami wciąż wraca jednak do okresu przygotowawczego, gdy trenowała w zaawansowanej ciąży. Stała się wtedy ofiarą hejtu w sieci. - Gdybym porozmawiała z mężem o tym wcześniej, miałabym mniej wyrzutów sumienia i żyłoby mi się lepiej przez te pół roku, bo to był koszmar - wyznała w podkaśćie "W cieniu sportu".

Zaledwie 18 dni po urodzeniu syna Adrianna Sułek-Schubert wrzuciła do sieci film z treningu. Liczyła na słowa wsparcia i mobilizacji. Spotkała się jednak z falą hejtu. W takich warunkach szlifowała formę przed startem w igrzyskach olimpijskich.
Mocno przeżywała to, co ludzie wypisywali w sieci. Jak dzisiaj opowiada, dopiero później mąż wytłumaczył jej, że podjęła słuszną decyzję i że nie powinna była rezygnować z marzeń.
Sułek-Schubert wciąż mierzy w sukces. "Wymyśliłam sobie, że będę drugim Dupantisem"
- Gdybym porozmawiała z mężem o tym wcześniej, miałabym mniej wyrzutów sumienia i żyłoby mi się lepiej przez te pół roku, bo to był koszmar - wyznaje 25-letnia lekkoatletka w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem w programie "W cieniu sportu". - Nie uporałam się z wyrzutami. Może do tego przyczyniają się ludzie, którzy niewiele wiedzą, a w internecie wypisują przykre wiadomości.
Matką jest już od dziewięciu miesięcy. Sporo się w tym czasie zmieniło. Na horyzoncie kolejne igrzyska - w Los Angeles - ale w tej chwili sportsmenka czas poświęca przede wszystkim dziecku.
- Teraz jestem już bardzo zaangażowana, syn jest ze mną i był na zgrupowaniu - opowiada. - Dostosowuję treningi do jego aktywności w ciągu dnia. Do Paryża byłam jednak egoistką i może nie jestem z tego dumna, ale tak trzeba było zrobić. Może, żeby zapewnić mu jakiś byt...
W tegorocznych igrzyskach zajęła dopiero 12. miejsce w zmaganiach siedmioboistek. To nie był rezultat, którego oczekiwała. Ale w lekkoatletyce nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
- Ja sobie wymyśliłam, że będę drugim Duplantisem w siedmioboju i tak ma być. Mam nadzieję, że to mnie nie zgubi na przestrzeni kolejnych lat kariery, ale podejrzewam, że terapia to jest mało powiedziane. Będzie ratowanie szczątków - prognozuje już teraz.


