Koniec olimpijskich marzeń Polaka. Niespodziewane wyznanie 24-latka
Na przełomie lipca i sierpnia tego roku w Paryżu odbędą się letnie igrzyska olimpijskie. Zabraknie na nich Łukasza Niedziałka. Olimpijczyk z Tokio, który był nadzieją polskiego chodu, postanowił rozstać się z tą dyscypliną sportu, choć nie ze sportem w ogóle. Wciąż jest czynnym zawodnikiem, poszedł jednak w innym kierunku, a do tego spełnia swoje marzenia - jest żołnierzem.

Łukasz Niedziałek na międzynarodowej arenie w gronie seniorów nie osiągnął sukcesów. Do najlepszych wyników w kraju na poszczególnych dystansach wciąż też wiele mu brakowało.
Mimo tego wielu widziało w Niedziałku wielki potencjał. To zapewne efekt sukcesów w gronie juniorów. Był bowiem mistrzem Europy juniorów młodszych. Zdobył brązowy medal w mistrzostwach Europy juniorów. Stawał na podium w Pucharze Europy. Na koncie ma dwa tytuły mistrza Polski.
Zawiesił karierę i spełnia marzenia
W ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio nie doszedł do mety w chodzie na 20 kilometrów. To była ostatnia duża impreza sportowa, na jakiej się pojawił. W tym roku jeszcze ani razu nie wystartował. Okazało się, że Niedziałek zawiesił lekkoatletyczną karierę.
- Dla mnie to jest przerwa w karierze. Nie podjąłem jeszcze decyzji o ostatecznym zakończeniu przygody z lekkoatletyką, bo może jeszcze kiedyś wrócę. Nie była to dla mnie trudna decyzja. Nie biłem się długo z myślami - powiedział Niedziałek w rozmowie z Interia Sport.
Zapytany o to, co zaważyło na jego decyzji, odparł zdecydowanie:
Brak wyników, brak finansowania i marzenie, żeby wstąpić w szeregi wojska. W liceum byłem w klasie mundurowej, więc cały czas chodziło mi po głowie, żeby wstąpić do wojska. I plan się w końcu ziścił. Podążam za głosem własnego rozsądku, a nie za głosem tłumu, który krzyczy: trenuj! Wolę żyć po swojemu.
Niedziałek służy w 23. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim, a lotnisko znajduje się w Kolonii Janów, gdzie szkoli się na sapera, bo - jak sam powiedział - jeszcze nim nie jest.
- Nie mogę się jeszcze nazwać saperem, bo na razie od listopada ubiegłego roku szkolę się, by być nim w przyszłości. Na razie są to szkolenia przede wszystkim teoretyczne. Nie miałem jeszcze okazji mieć praktyki z materiałami wybuchowymi - przyznał Niedziałek w rozmowie z Interia Sport.
Został piłkarzem
O sporcie jednak nie zapomina. W codziennym harmonogramie zajęć w wojsku i tak ma wpisany trening biegowy. Od czasu do czasu też nie zapomni o tym, by przejść się krokiem chodziarza. Realizuje się też w... piłce nożnej. To kolejne z jego marzeń.
- Gram w klasie okręgowej w klubie ULKS Jastrząb Żeliszew. Występuje na lewym wahadle albo na "dziewiątce". Piłkę od zawsze kopałem, więc realizuję teraz swoje dziecięce pragnienia. Do piłkarza jeszcze wiele mi brakuje, ale nadrabiam sercem - mówił Niedziałek.
Wygląda zatem na to, że chód sportowy wcale nie był dla niego czymś, co go pociągało i czemu chciałby oddać swoje serce.
- Nie chcę, by pojawiły się kontrowersje, ale trzymałem się chodu, bo nawet nieźle mi to wychodziło. Nie będę nikogo na siłę przekonywał, że to atrakcyjna konkurencja. Ma swoje plusy, ale ma też wiele minusów - powiedział.
Co ciekawe, Niedziałek przewał karierę akurat w momencie, kiedy w chodzie zaczęto skracać dystans, a to było na rękę naszemu lekkoatlecie. Do tego jest w dość młodym wieku, jak na chodziarza. Mógł zatem wiele - przy pełnym poświęceniu - w tym sporcie wiele osiągnąć.
Nie jest to wszytko jednak takie proste. Złapać się światowej czołówki to jest nie lada wyzwanie. Gdyby przyjrzeć się moim wynikom, to wszystko to było zbytnio rozdmuchane wokół mojej osoby. Tak naprawdę w najlepszym swoim czasie, kręciłem się w "20" w Europie. Wystarczy popatrzeć, jak świat szybko chodzi. W Budapeszcie na mistrzostwach świata dziesięciu zawodników zeszło poniżej 1:20 na 20 km. W tym momencie w Polsce może tylko Maher Ben Hlima może o tym pomyśleć
On wciąż pozostaje zawodnikiem RK Athletics Warszawa. To klub prowadzony przez sławę światowego chodu Roberta Korzeniowskiego. Ze współpracą z nim Niedziałek wiązał duże nadzieje, tymczasem kompletnie nie wyszło.
- Poświęciłem się temu treningowi, ale nie wyszło. Dałem z siebie wszystko. Nie ma co drążyć tematu, bo ten został wyczerpany - przyznał.
Nasz chodziarz zostawia jednak pewne sprawy nie do końca zamknięte. Wystąpił wprawdzie w igrzyskach, ale nie ukończył rywalizacji. Może kiedyś poprawi tę statystykę. Na razie jednak ściska kciuki za swoją starszą siostrę Olgę Chojecką, która z roku na rok się rozpędza.
- Zrobiła ogromny progres i jest liderką kadry na drużynowe mistrzostwa świata. Może być czarnym koniem igrzysk olimpijskich w Paryżu. Warto na nią zwrócić uwagę - zakończył Niedziałek.
Zobacz również:
- Zagraniczni sportowcy w polskich barwach. Białoruskie lekkoatletki piszą kolejny rozdział
- Rok temu powiedziała "pas". "Nie mam czasu, by tęsknić"
- Natalia Kaczmarek zdecydowała, tego nie było od dawna. Takie wieści przed igrzyskami
- Anna Kiełbasińska wprost o problemach mentalnych. "Miałam ataki paniki przed startem"

