Nie ma co ukrywać, że klasą dla siebie w kwalifikacjach do kadry C-1 był Kacper Sztuba. Zdeklasował krajowych rywali i oby to był dobry prognostyk przed międzynarodową rywalizacją, a ta zaczyna się od mistrzostw Europy na olimpijskim torze Vaires-Sur-Marne pod Paryżem. Tam przed niespełna rokiem Grzegorz Hedwig po raz pierwszy w karierze wystąpił w finale olimpijskim, a przecież to były już dla niego trzecie igrzyska z rzędu. Bez dwóch zdań jest jednym z najlepszych polskich kanadyjkarzy w historii, choć indywidualnie wielkich sukcesów nie odnosił, zawsze można było na niego liczyć. Często był w światowej czołówce. Pływał w finałach mistrzostw świata i Europy, zajmując w nich wysokie miejsca. Podobnie, jak w Pucharze Świata. Grzegorz Hedwig nie znalazł się w kadrze. "Miałem z tyłu głowy to, że taki czas kiedyś nadejdzie" Teraz Hedwiga zabraknie w kadrze. Poza Sztubą lepsi w kwalifikacjach okazali się jeszcze Michał Wiercioch i Szymon Nowobilski. 36-latek nie odstawia jednak wiosła, tylko zabiera się do jeszcze cięższej pracy, bo być może dostanie szansę startu w którymś z Pucharów Świata. To naprawdę niesamowite, ale Hedwiga zabraknie w polskiej kadrze po raz pierwszy od 2003 roku. Porażka tego kajakarza w wewnętrznych kwalifikacjach to była sensacja. Jak odebrał to sam Hedwig? - Mam już swoje lata i miałem z tyłu głowy to, że taki czas kiedyś nadejdzie. To jest akurat sezon poolimpijski i zaszło u mnie wiele zmian. Zmienił się sztab szkoleniowy, do tego pojawił się trener motoryczny. Pojawiło się wiele nowych środków treningowych, a ja sam też młodszy nie jestem. Jednak zdaje sobie sprawę, że to jest slalom, czyli konkurencja, w której zawodnicy nawet po 40. roku życia wciąż są w czołówce. W tym roku nie wyszło. Ot, wypadek przy pracy. Nie przejmuję się tym jednak za bardzo, bo może akurat przyda mi się trochę odpoczynku, bo jednak od wielu lat cały czas presja spoczywała na mnie. Dobrze, że ten wypadek przy pracy pojawił się w roku już po roku olimpijskim. - mówił Hedwig. Kajakarz Startu Nowy Sącz przyznał, że plan treningowy był przygotowywany pod start w mistrzostwach Europy. Wypadek przy pracy pokrzyżował jednak plany, ale to nie wpłynie na przyszłość Hedwiga. - Nie mam na razie zamiaru kończyć kariery. Po prostu znikam na chwilę z kadry, ale być może pojawi się szansa startu w którymś z Pucharów Świata. Dodatkowo w czerwcu czekają mnie mistrzostwa Polski. Mam zatem dalej swoje cele. Jest jeszcze co robić w tym roku - powiedział Hedwig.