Gołota łapie się za głowę! Usłyszał o wyniku Majchrzaka i ma wiadomość dla rodaka
Wieści o sukcesie Kamila Majchrzaka, za pośrednictwem Interii, dotarły już także na Mazury, gdzie aktualnie przebywa najpopularniejszy polski pięściarz zawodowy w historii, Andrzej Gołota. 57-letni "Andrew" aż musiał się czegoś złapać, gdy dowiedział się ode mnie, jaką furorę w Londynie robi Kamil Majchrzak, który zameldował się w 4. rundzie wielkoszlemowego turnieju. Gołota niedowierzając wziął głęboki oddech i powiedział mi, co mam przekazać rodakowi od sympatyka tenisa.

Turniej życia, tyleż fantastyczny, co nieoczekiwany, a stawka tylko rośnie i już około 1,2 miliona złotych na koncie z faktu awansu do 4. rundy Wimbledonu - Kamil Majchrzak ma prawo czuć się jak w śnie, który zaczął się tak niespodziewanie, że kompletnie przerósł oczekiwania samego sportowca.
Gołota w szoku wyczynem Majchrzaka. "Co ty mówisz?"
29-latek, za którym wielki zakręt w karierze, już teraz w wirtualnym rankingu, aktualizowanym na żywo, awansował aż o trzydzieści miejsc (z 109. na 79. lokatę ATP). W tej chwili na wyciągnięcie ręki ma nie tyle pobicie swojej życiowej lokaty (75. w 2022 roku), ile przede wszystkim awans do ćwierćfinału Wimbledonu. I nie jest to misja nierealna, bo choć w niedzielę faworytem będzie jego rówieśnik, Rosjanin Karen Chaczanow, to tak napędzony Majchrzak absolutnie nie może być stawiany na przegranej pozycji.
- Pewnie w starciu z każdym kolejnym rywalem nie będę faworytem i nie ma się co na to obrażać. Myślę, że z pierwszej rundy wyciągnąłem bardzo dużo pewności siebie i tego, czego mi brakowało, czyli więcej zdecydowania i odwagi. To niby minimalne różnice, kilka procent do może 10 procent, ale te małe wartości finalnie przekładają się na skuteczność. Wróciłem do spokojnej wersji siebie, która wykorzystuje swoje mocne strony - zaciera ręce podopieczny trenera Christophera Kasa, a w jego sztabie nieprzecenioną rolę odgrywa także żona Marta.
Dziennikarz Interii z tą wieścią postanowił odezwać się do Andrzeja Gołoty. Legenda boksu już kiedyś prosiła mnie, że jeśli coś będzie działo się w polskim sporcie, poza boksem zwłaszcza w tenisie, to chętnie zapozna się z informacjami. Dzisiejsza rozmowa była o tyle inna niż wcześniejsze, tenisowe, bo niemal zawsze rozmawialiśmy o spodziewanych wyczynach Igi Świątek. Natomiast dzisiaj bohaterem pierwszej części był ten nasz rodak, który tak pięknie przedstawia się światu przy Church Road.
Gdy poinformowałem Gołotę, że w singlu mężczyzn Majchrzak awansował do przedsionka ćwierćfinału, do najlepszej szesnastki turnieju, nie był w stanie ukryć konsternacji.
- Co ty mówisz? Wszedł do czwartej rundy Wimbledonu? Nie no, ale mówisz poważnie? - mnożył pytania Gołota, a ja tylko się uśmiechałem. I krótko przedstawiłem mu ścieżkę Polaka do tego etapu turnieju. Pokonanie w trzeciej rundzie Francuza Arthura Rinderknecha jeszcze nie zrobiło dostatecznego wrażenia na Andrzeju. Ale gdy usłyszał, że Kamil w pierwszej rundzie wyrzucił za burtę rozstawionego i faworyzowanego Matteo Berrettiniego, finalistę z Londynu z 2021 roku, znów był w ciężkim szoku.
Gołota do Majchrzaka: Tak trzymaj, niech cię nic nie zatrzymuje
- No nie, wygrał z Berrettinim? Ja pierniczę, to mi się w głowie nie mieści. Pięknie! Coś się przynajmniej dzieje w polskim tenisie poza Igą Świątek - zareagował czterokrotny pretendent do tytułu mistrza świata w wadze ciężkiej. Usłyszawszy, że przede mną kolejna rozmowa z Kamilem, Gołota przekazał, jaką wiadomość od niego mam dostarczyć tenisiście.
- Chłopaku, tak trzymaj dalej. Trzymaj fason i niech cię nic nie zatrzymuje - podkreślił Gołota, zwracając uwagę, jak mocno w tenisie buduje takie wejście w turniej, jak to w wydaniu Majchrzaka. Z Włochem był pozbawiany szans, a niezwykle urósł wraz z pierwszą rundą.
Zorientowawszy się, że dzisiaj przed Igą starcie z Danielle Collins także o awans do czwartej rundy, Andrzej z przekonaniem stwierdził: - To ją Iga pogoni po korcie.
Gołota przebywa obecnie na Mazurach, ale żywo zainteresował się, w jaki sposób może obejrzeć najbliższe mecze Świątek i Majchrzaka. Razem ze swoim kompanami od razu zaczął ustalać, gdzie będą mieli dostęp do kanałów Polsatu. I na koniec tylko poprosił, bym chwilę wcześniej jeszcze dał mu sygnał, gdy będą nadchodziły oba spotkania.
Artur Gac, Wimbledon


