Przerwana walka Polaka o tytuł mistrza świata już w 1. rundzie. Ostra reakcja
Nie tak Maciej Sulęcki (33-4, 13 KO) wyobrażał sobie starcie z Christianem Mbillim (29-0, 24 KO) o tytuł tymczasowego mistrza świata kategorii superśredniej federacji WBC na ringu w Kanadzie. 36-letni Polak niestety boleśnie przekonał się, dlaczego 30-letni kameruńsko-francuski niepokonany pięściarz ma tak wysoki współczynnik zwycięstw przed czasem. W swoim stylu, w rozmowie z Interią, występ byłego podopiecznego skomentował charyzmatyczny szkoleniowiec, Zbigniew Raubo.

- To nie jest tak. Kiedyś, jak pamiętamy, walkę z Grześkiem Proksą też powinien zdaniem ekspertów przegrać, a wygrał. Ostatnio do Kazachstanu podobno też pojechał tylko po wypłatę, ale zachował się po świńsku, bo nikt mu nie powiedział, że ma przegrać. Zatem dlaczego ma nie stoczyć kolejnej walki, którą zamknie gęby wielkim niedowiarkom czy komukolwiek? - szukał powodów do optymizmu trener Zbigniew Raubo, gdy niedługo przed pojedynkiem Macieja Sulęckiego w Quebec City zestawiałem go z faktem, że Polak jest underdogiem w starciu z Christianem Mbillim.
Zbigniew Raubo o Sulęckim: Ewidentnie wina Maćka, szkolny błąd
Kameruńsko-francuski zawodnik niestety w praktyce okazał się być piekielną przeszkodą dla Polaka. Robotę, na ocenę celującą, wykonał już w pierwszej rundzie. Sulęcki zaczął uważnie, próbował boksować w swoim stylu, pracując przy akompaniamencie komend z narożnika trenera Piotra Wilczewskiego. Widać było, że Mbilli tylko szuka okazji do wejścia z mocnymi akcjami, a gdy pod koniec premierowej odsłony widział, że Polak trzyma wysoko i szczelnie gardę, postanowił ją rozbroić. Wyprowadził dwa szybkie ciosy na dół, najpierw prawą ręką, po czym dołożył lewy na wątrobę. I wystarczyło tylko, że "Striczowi" minimalnie rozeszły się ręce w bloku, a spec od nokautów wystrzelił krótkim, bitym w punkt prawym podbródkowym, który zakończył to starcie o tytuł mistrza świata w wersji interim.
Interia skontaktowała się z trenerem Raubą, który skomentował występ swojego byłego podopiecznego.
- Ewidentnie wina Maćka, ewidentnie. Tu nie było żadnej demolki, nic takiego. Jeden szkolny, podstawowy błąd, czyli ostrożnie boksujący Maciek pochylił się, a cwany zawodnik momentalnie takie prezenty wykorzystuje. Szkoda wielka, bo żeby było śmiesznie, to nie zdążyło być widać różnicy czegokolwiek - ocenił były szkoleniowiec reprezentacji Polski w różnych grupach wiekowych.
Raubo od razu przerwał pytanie, gdy wcielając się w rolę adwokata diabła chciałem zapytać, czy aby sędzia ringowy nie powinien jeszcze dać szansy Sulęckiemu, który zdążył chwiejnym krokiem stanąć przed wyliczeniem. Choćby biorąc pod uwagę wielką rangę pojedynku.
- Sędzia zrobił to, co powinien był zrobić. Nie był to przypadkowy cios, tylko konkretny, idealny cios na punkt i było pozamiatane. Przecież było widać, że Maciek nie stoi w normalnej pozycji, tylko go telepie. Nie trzeba dużego eksperta, by przy takiej klasie zawodnika, jak Mbilli, przewidzieć, że nie będzie czekał, aż rywal dojdzie do siebie. Poprawiłby jeszcze raz - nie ma wątpliwości fachowiec.
Przypomniałem trenerowi walkę Krzysztofa Głowackiego z Marco Huckiem, gdy Polak otrzymał "wędkę" od sędziego i kapitalnie ją wykorzystał. On jednak podał inny przypadek. - A pamięta pan pretensje Adamka do polskiego sędziego w walce z Moliną? Sędzia mógł puścić, ale tego nie zrobił. I tu też możemy gdybać. Gdyby Maciej nie wystawił "ryja", to walkę mógłby wygrać - twierdzi, dodając: - Tu mieliśmy dopiero początek walki. Widać było, że ten Mbilli nie zadawał przypadkowych ciosów, tylko interesowały go konkrety. Gdyby sędzia puścił tę walkę, to skończyłoby się sto razy gorzej - twierdzi Raubo.
Biorąc pod uwagę, że Raubo doskonale zna Sulęckiego wraz z faktem, że pięściarz z Warszawy ma już 36 lat, zasadne było postawienie pytania "co dalej?". Zapytany, w jakim kierunku kreślić dalszą karierę, a może nastąpił właśnie moment zwrotny, odparł: - W wieku 36 lat zazwyczaj jest czas kończyć, a nie zastanawiać się, co będzie dalej. Dostał okazję jedną, drugą. Nie wykorzystał i tyle - skwitował fachowiec.


