W 2009 roku Artur Szpilka był jeszcze młodym i bardzo dobrze zapowiadającym się polskim pięściarzem. Wciąż jednak miał problemy z prawem, które wówczas skończyły się aresztowaniem i pobytem w więzieniu. Wtedy zamknięcie "Szpili" tuż przed jego walką z Bartnikiem było skandalem, którym żyli kibice boksu w naszym kraju. Policja aresztowała Artura Szpilkę, ponieważ ten wcześniej sam nie stawił się w więzieniu, a miał odbyć karę za udziały w ustawkach. Istotne w tym wszystkim jest to, że do akcji doszło już po ceremonii ważenia przed walką z Wojciechem Bartnikiem. Miał to być pojedynek poprzedzający walkę wieczoru między Andrzejem Gołotą a Tomaszem Adamkiem. Dariusz Michalczewski: "Boks uratował mi życie" Szpilka pokłócił się z Gołotą na widzeniu. Oto kulisy Wspomniany Andrzej Gołota nie pozostał obojętny wobec dramatu swojego młodszego kolegi po fachu. Legenda polskiego boksu osobiście pojechała do zakładu karnego, aby interweniować w sprawie "Szpili". Celu, jakim było uwolnienie go na walkę, zrealizować się, rzecz jasna, nie udało. Skończyło się na rozmowie między oboma pięściarzami. Była ona burzliwa. W rozmowie z Krzysztofem Stanowskim Artur Szpilka przedstawił kulisy wspomnianego widzenia. Opisał je również w swojej nowej książce biograficznej "Zawsze ten sam". Andrzej Gołota doradzał młodszemu koledze, aby nie "grypsował", czyli nie mówił w więziennej gwarze i nie był częścią tej grupy więźniów. Szpilka wówczas bardzo żywiołowo mu się sprzeciwił. - Była taka wymiana zdań. Ogólnie widzenie skończyło się szybciej. W tamtym momencie tego nie rozumiałem. Dziś, przez to, że grypsowałem, zachowałbym się tak samo. A gdybym nie grypsował i trafił tam z tą głową, co teraz, może postąpiłbym inaczej - tłumaczy Szpilka. Popularny "Szpila" zdradził, że dziś nie ma żadnych relacji z Andrzejem Gołotą, ponieważ od tamtej pory się z nim nie spotkał. Za namową Krzysztofa Stanowskiego pięściarz wprost do kamery przeprosił Andrzeja Gołotę za to, co wydarzyło się wtedy na widzeniu. - Jednak na tamten moment uważam, że nie do końca miał rację - skwitował Szpilka.